Ponieważ jednak nie chcę rezygnować z bloga, zdając sobie też sprawę, że ostatnio coraz trudniej mi się zmobilizować, siadam do kolejnej notki. Filmu, który od wczoraj jest na ekranach kin, ale pewnie niewiele osób zwróci na niego uwagę. Nanni Moretti kręci obrazy raczej kameralne i chyba tylko Habemus Papam miał większą reklamę.
"Moja matka" jest dziełem jeszcze bardziej osobistym i intymnym. Czy po przeżywaniu odejścia własnego rodzica łatwo przenosić podobne historie i uczucia na ekran? Czy film jest formą własnej terapii, radzenia sobie z jakąś trudnością? Te pytania rodzą się w głowie i trudno ich pewnie uniknąć.
Główna bohaterka też przecież jest reżyserką. I pewnie podobnie jak i sam Moretti musi zaciskać zęby na głupich konferencjach prasowych, tłumaczyć co się chciało powiedzieć i samemu zadawać sobie pytanie: czy mam jeszcze coś ważnego do opowiedzenia widzom. Gdy w dodatku musisz poradzić sobie z chorobą i odchodzeniem kogoś bardzo ci bliskiego, nic dziwnego, że wszystko nagle jakoś traci znaczenie, że masz ochotę poddać się choć na chwilę wyciszeniu, pustce...
W tym dramacie jest (podobnie jak w Habemus...) odrobina humoru, komedii. John Turturro dobrze zagrał postać amerykańskiej gwiazdy, która ma świecić w najnowszym filmie głównej bohaterki. Jego wszystkie dąsy, dziwactwa choć są zabawne, mają przecież całkiem poważne podłoże. Przez cały film powracają więc do nas pytania o to ile w nas jest udawania, gonienia za rzeczami, które są trochę drugorzędne, ile jest zmarnowanych szans... I jak mało czasu mamy tak naprawdę dla siebie i dla bliskich. Szara codzienność, samotność dopadnie nas prędzej czy później, choć bardzo chcielibyśmy uciec do innego świata, gdzie by ich nie było. I jeżeli tego nie rozumiemy, tym bardziej dotkliwe potem może być to zderzenie z rzeczywistością.
Czy trzy pokolenia kobiet mogą wzajemnie coś sobie dać, czegoś nauczyć?
Mam ochotę na ten film, bo wydaje się być zdecydowanie w moim klimacie.
OdpowiedzUsuńCiekawie sie zapowiada. Poza tym uwielbiam Turturro.
OdpowiedzUsuńzagrał fajną rolę, choć trochę przerysowaną
Usuń