No ładnie. Od kilku miesięcy rzuciłem się na kryminały, kończąc jeden, prawie od razu sięgam po kolejny, ale widzę, że zaniedbałem kompletnie inne rzeczy. A tu tyle smakołyków czeka na recenzję. Niektóre trochę przerażając grubością, a że czytam głównie w komunikacji, to i niestety muszą ustąpić rzeczom lżejszym. W efekcie Włodek, który podbiera mi różne rzeczy, nie tylko przeczytał przede mną "Szczygła" Donny Tartt, ale i kolejną powieść tej autorki wydaną przez ZNAK (ale napisana była wcześniej). No cóż. Wstyd mi. I obiecuję do Świąt Bożego Narodzenia się poprawić.
Kilka
miesięcy temu podebrałem Robertowi osławionego „Szczygła”
Donny Tartt (osławionego choćby nagrodą Pulitzera) i byłem
zadowolony z tej lektury. Teraz przyszedł czas na chronologicznie
wcześniejszą, bo debiutancką powieść amerykańskiej pisarki,
znanej z tego, że swoje książki pisze latami, cyzelując je
językowo, dopieszczając wątki i wplatając konieczne ozdobniki.
Udało się – dorwałem się do niej nawet pierwszy i – uwaga –
jestem zachwycony! Nawet bardziej, niż przy „Szczygle”!
Żeby
nie zdradzić zbyt wiele z fabuły książki, powiem tylko tyle, co
sam wydawca podaje na obwolucie: Oto w ekskluzywnym college`u w Nowej
Anglii rozpoczyna naukę Richard Papen. Chłopak dołącza do grupy
inteligentnych i bardzo ekscentrycznych studentów filologii
klasycznej, którzy pod wodzą charyzmatycznego wykładowcy odkrywają
sposób myślenia i życia nie mający nic wspólnego z monotonną
egzystencją ich rówieśników. Kiedy jednak eksperymenty z
narkotykami, alkoholem i seksem nie przynoszą odpowiedzi na pytanie:
jak daleko można się posunąć? – dochodzi do morderstwa. Tyle
opis...
Książka
uwiodła mnie już od pierwszej strony. Zaczyna się wstrząsająco -
od razu dowiadujemy się, co się stało i kto zabił. Dość
szokująco? Na pewno robi wrażenie, choć nie jest to zabieg aż tak
nieznany w literaturze, podobnie zresztą jak motyw inicjacji młodego
bohatera w grupie mocno zmanierowanych rówieśników, których łączy
zamiłowanie dodo dość nietypowych, choć zapewne intrygujących
rozrywek. Grupa studentów tworzy pewien zamknięty krąg, rządzący
się dość specyficznymi regułami, wśród których egoizm i
okrucieństwo w relacjach emocjonalnych z innymi członkami grupy
stanowią te najbardziej typowe.
Z
każdą kolejną stroną wtapiamy się w świat owej grupy młodych,
poznając ich perwersyjne zwyczaje, pseudopsychologiczne zagrywki
względem siebie i innych, ale także walkę o to, by utrzymać
tajemną historię, aby nie sprowadzić na siebie nieszczęścia.
Wiadomo,
że nie ma szans, by sprawa przycichła sama z siebie. Kolejne
wydarzenia nawarstwiają się, na jednej śmierci się nie kończy,
a historia tajemna staje się bardzo trudna do utrzymania w
tajemnicy... Do tego dochodzą rozliczne wątki poboczne: tajemnicze
obrzędy, pogańskie rytuały, mrożące krew w żyłach pogłoski...
Wszystko to składa się na bardzo interesującą opowieść o
ludzkich instynktach, o potrzebie sprawdzania się w sytuacjach
ekstremalnych, o zaskakującym pragnieniu sprawdzenia, jak daleko
można się zatracić! I jakie mogą być tego konsekwencje?
„Tajemna
historia” nie jest oczywiście pozbawiona wad, w przypadku tak
długiej powieści (i tak znacznie krótszej od „Szczygła”)
zawsze istnieje ryzyko, że w pewnym momencie akcja nieco siądzie,
że będzie zbyt dużo wątków pobocznych. Częściowo tak dzieje
się i tutaj. Bohaterowie rozmawiają o Bardzo Złej Rzeczy, którą
popełnili, odsłaniają swoje kolejne nieprzyzwoite przyzwyczajenia,
piją na umór... Nie zmienia to faktu, że książka trzyma w
napięciu i jest dla czytelnika dobrą rozrywką. Zdecydowanie
podnoszącą ciśnienie, więc... trzeba uważać!:-)
S
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz