środa, 11 listopada 2015

Jaskółka, czyli czemu nie lubisz tej piosenki?


Jaskółka siostra burzy. Motyw, który powraca i muzycznie i w warstwie fabularnej. Choćby nie wiem jak się próbowała od tego przydomku główna bohaterka, od przeszłości uwolnić się bardzo trudno.
Powraca po wielu latach. Uciekła, by rozpocząć nowe życie, próbowała zapomnieć. Ale teraz, sama już będąc rodzicem, postanawia zajrzeć do rodzinnego domu. Może szuka pojednania z ojcem, może potrzebuje od niego pieniędzy, a może po prostu nabrała odwagi by wykrzyczeć mu w twarz, to wszystko co w niej zalega... Kiedyś wiecznie pijany, dziś sprawia wrażenie nawiedzonego pustelnika. Równie ciężko się z nim porozumieć jak i kiedyś.

Niesamowity jest klimat tego filmu. Kamienice i podwórka, które nadal nie doczekały się remontów i wyglądają równie paskudnie jak przed 15 laty. I te mieszkania - pełne mebli z PRL i bibelotów zbieranych przez lata, kryształów i świętych obrazów. Zostali prawi sami starzy ludzie, bo kto tylko może, próbuje się stąd wyrwać.



Głęboko w pamięci Agnieszki zakopane są wspomnienia, których się boi, których wolała by sobie nie przypominać. Ale w tym miejscu, po spotkaniu z ojcem, na nowo wracają. Ta melodia "Jaskółki" i to wszystko co się z nią wiąże.

Bartosz Warwas stworzył ten film jako swoją pracę dyplomową i zaiste niewiele widziałem równie mocnych debiutów. Przemyślany. Wyrazisty. Ciekawy.

Oczywiście pewnie nie każdemu się spodoba. To nie jest obraz robiony pod komercyjne zapotrzebowanie, więc sporo znajdziemy tu scen, które mają znaczenie symboliczne, są jakąś grą z widzem, ale raczej nie służą opowiadanej fabule. To może drażnić, ale trzeba przyznać, że dzięki temu klimat całości jest zupełnie niecodzienny. Trochę oderwany od rzeczywistości, nawet komediowy, choć poczucie niepokoju gdzieś podskórnie czujemy. Tu nic nie jest do końca takie, jak by się mogło wydawać. To nie jest ani kolejny "Rezerwat", ani kolejny film Kolskiego. Jak dostaniemy w szczękę w finale, to już z desek trudno się podnieść.  

*****************************
Wczorajsza przypominajka dziś zniknie i zostanie zastąpiona czymś filmowym, ale przyszedł też czas na zakończenie konkursu z Sensacjami XX wieku. 
Mam nadzieję, że oglądacie nowy sezon programu Bogusława Wołoszańskiego - pamiętajcie oprócz premier niedzielnych, odcinki są też powtarzane - m.in. w środy. Zerkajcie na rozpiskę. 

Pytanie konkursowe dotyczyło odcinka 7 i brzmiało: Złamanie kodu Enigmy było największym osiągnięciem polskiego wywiadu w czasie drugiej wojny światowej. Jakie inne polskie osiągnięcia w tej dziedzinie również Wam zaimponowały? 
Nagrodami są dwa egzemplarze książki "Największy wróg Hitlera" wraz z autografem autora - Bogusława Wołoszańskiego.

Wasze odpowiedzi wymieniały sporo ciekawych postaci i wydarzeń: od historii Krystyny Skarbek, Haliny Szwarc, Pileckiego, Słowikowskiego, aż po słynne rozpracowanie napędu rakiet V2. Miałem niełatwe zadanie by wybrać tylko dwie osoby, ale ostatecznie wybór padł na:
Czesławę Śmiech za przypomnienie Kazimierza Leskiego, który wykradł plany Wału Atlantyckiego;
oraz
Wojciecha Szyputy, który napisał o agencie 594 zwanym też "Knopfem", zwerbowanym przez polski wywiad i dzięki któremu Brytyjczycy mogli m.in. poznać plany inwazji Rzeszy na ZSRR.

Ich odpowiedzi nie ograniczyły się do podania najprostszych informacji, dlatego właśnie do nich trafią książki Bogusława Wołoszańskiego. Gratulacje! I za chwilę Wasze adresy wysyłam do Wydawcy, aby nagrody mogły do Was trafić jak najszybciej.

Wszystkim dziękuję za udział w konkursie i mam nadzieję, że będziecie zaglądać do Notatnika nie tylko przy okazji konkursów. Aż żal, że nagród nie miałem więcej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz