czwartek, 8 października 2015

Silva rerum - Kristina Sabaliauskaite, czyli litewski Sienkiewicz?


Ze względu na narastające stosy do recenzji, coraz częściej się zdarza, że zanim  sam coś przeczytam, ktoś zgarnia mi lekturę sprzed nosa. Dobrze, że od czasu do czasu przynajmniej ktoś skrobnie kilka słów. Choć teraz to Włodek mnie zaskoczył. Na Boga co to za język?
...cechą dystynktywną twórczości sylwicznej...
Chyba już wiem czemu nie lubiłem lekcji polskiego, choć uwielbiałem czytać :)
A tu można do niej zajrzeć.


 Ta książka zwróciła moją uwagę już od pierwszej chwili. Z jednej strony - interesującą okładką, z drugiej zaś  opisem, przyznam szczerze - niezwykle interesującym. Jednak - co najważniejsze - już sam tytuł przypomniał mi w jednej chwili czasy studiów (tak, tak, filologia polska się kłania!). Silva rerum odwołuje się bowiem w sposób nie tylko literalny do formy literatury popularnej u nas w okresie staropolskim (a później w okresie postmodernizmu). Sylwy (z łac. właśnie „silva rerum”) wyróżniały się zawsze niejednorodnością stylistyczną oraz najszerszą tematyką. Mało kto wie, ale to właśnie dzięki twórczości sylwicznej do dzisiaj przetrwały wiersze Daniela Naborowskiego i Jana Andrzeja Morsztyna. Wyróżnikiem sylw jest także fakt, iż są  one spisywane niejako „na gorąco” pod wpływem przemyśleń twórcy.


Współcześnie cechą dystynktywną twórczości sylwicznej jest wymieszanie gatunków literackich, a także stosowanie stylizacji językowej (w tym wypadku m.in. zabiegu archaizacji) oraz zmienności poetyki i nastroju.

Powieść litewskiej pisarki (uznawana za jedną z najważniejszych w ostatnim dziesięcioleciu w tym kraju), jest interesująca dla polskiego czytelnika, ponieważ z jednej strony nieobca jest nam kultura słowiańska, po drugie – z wielu względów łatwo nam przy czytaniu „Silva rerum” o skojarzenia z twórczością Henryka Sienkiewicza.

Książka przedstawia losy polskiej rodziny szlacheckiej, rozgrywające się bezpośrednio po zakończeniu potopu szwedzkiego. Okres ten, interesujący historycznie i obyczajowo, obfitował w wydarzenia, które nawet i dziś mogą interesować. Rodzina Narwojszów boryka się z rozlicznymi problemami. Elżbieta (nieprzeciętnie inteligentna żona i matka, marząca o innym życiu) oraz Jan Maciej (rozważny miłośnik przyrody, o powszechnie znanej życzliwości dla ludzi) cudem uciekają z kozackiej masakry. Ich dzieci (Urszula i Kazimierz) mają pokonać fatum ciążące nad rodem. Tymczasem on trafia na studia, gdzie wiąże się z grupą niebezpiecznych wolnomyślicieli, ona zaś – wstępuje do wileńskiego klasztoru.

Przez ich życie przemknie też niszczycielski żywioł w postaci Jana Kirdeja   Bironta, który wniesie do powieści niepohamowane wybuchy namiętności (homo- i heteroseksualnej!).

Sylwiczność powieści ujawnia się w stylizowanej na rodzinną kronikę formie literackiej, ciekawym połączeniu lekkiej (choć trzecioosobowej niemal wyłącznie) narracji z nienachalną barokową stylizacją. Ta ornamentacja słowna nie jest nużąca, za to bardzo plastycznie przenosi nas w burzliwe czasy naszej wspólnej – polsko-litewskiej przeszłości! Odniesienia do Sienkiewicza wydają się w pewnej mierze bardzo możliwe, wszak czas i miejsce utworu są bardzo zbliżone do „Potopu”. Różnica (a może i zaleta) polega na odciągnięciu patosu bitew i wojen na trzeci plan. „Silva rerum” to bowiem przede wszystkim właśnie kronika rodzinna (w okresie staropolskim Sylwy określano  często mianem właśnie Biblii rodzinnych). Autorka w sienkiewiczowski sposób ukazuje za to obyczajowość epoki.

Powieść  Kristiny Sabaliauskaite jest jedną z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku (a przeczytałem ich sporo). Serdecznie polecając ją Waszej uwadze, wspomnę jeszcze tylko, że książka będzie się również podobała wszystkim miłośnikom Wilna!
S.
Po interwencji dostałem coś takiego
Niniejszym przepraszam za zastosowanie metajęzyka humanistycznego. Cecha dystynktywna to nic innego jak cecha charakterystyczna, natomiast literatura sylwiczna, to właśnie literatura w stylu księgi rodzinnej. Za szaleństwo językowe kajam się szczerze.
S.

Przeczytałem i ja. I podobnie jak Włodek jestem zauroczony tą historią. Trudno mi jakoś odnieść się do tych porównań do Sienkiewicza - on jednak w dużej mierze budował akcję, również dialogi, snuł opowieści przygodowo-patriotyczne, a tu... Nie tylko nie ma dialogów, to i klimat tej historii jest zupełnie inny. Bliższy francuskim romansom, literaturze płaszcza i szpady (ale raczej bez walk, a za to ze smakowitymi opisami innych "potyczek"), gdzie wielka historia kraju, czy narodu nie raz wciąga bohaterów w jakieś wiry, z których trudno im się wydostać.Wielka miłość, trudne wybory, dojrzewanie, szukanie własnej drogi i również szukanie nowych wzorców. Tak często młode pokolenia odrzucają wartości swoich rodziców, uważając, że taka jest kolej rzeczy... Mądrość i zrozumienie przychodzą czasem za późno. Nawet nie sądziłem, że rzecz napisana w tak dość specyficzny sposób (kolumny tekstu po kilka stron bez żadnych akapitów), tak bardzo mnie zachwyci. Język, konstrukcja tych postaci, jakaś iskra, która w każdym z tych bohaterów jest... Naprawdę, niech się schowają kryminały - Silva Rerum wciąga dużo lepiej. I już się cieszę na wiadomość, że to dopiero pierwszy tom zaplanowanej trylogii. Powieść historyczna jak udowadnia ta powieść, może być pełna namiętności, życia i ciekawsza niż to co dzieje się w powieściach opowiadających o współczesności.
PS No i jeszcze nawiązując do Sienkiewicza - zobaczcie jakie są postacie kobiece u Sabaliauskaite, to jeszcze pełniej zrozumiecie różnicę pomiędzy ich powieściami. Ta jest na wskroś współczesna i choć jej bohaterowie żyją w zupełnie innych czasach, nie ma w nich za grosz sztuczności, jaką często narzuca założenie kostiumu.
Robert

9 komentarzy:

  1. Jedna z najlepszych ksiazek przeczytanych w tym roku? To chyba nie potrzebuje wiecej rekomendacji. Ja polecam "Sciezki pólnocy" Richarda Flanagan.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intryguje mnie ta książka. Na szczęście w bibliotece jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękna powieść! Choć ja o niej nie potrafiłam TAK napisać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekaw jestem swoich wrażeń. Ale tak to i ja bym nie potrafił napisać :)

      Usuń
  4. Mnie też ta książka oczarowała. Nawet bez odniesień do Sienkiewicza, Morsztyna et consortes. Po prostu wciąga bez litości.

    OdpowiedzUsuń
  5. jest się czym zachwycać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka przedstawia losy nie polskiej rodziny szlacheckiej, a litewskiej rodziny szlacheckiej, a konkretnie - żmudzkiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przekażę uwagę autorowi recenzji. Choć oczywiście dyskusyjne, to jednak zapominamy o tej perspektywie, upraszczając to "w swoją stronę"

      Usuń