poniedziałek, 12 października 2015

Parenteza, czyli życie rwie się niczym cienka nitka

okładka
Zanim nadrobię trochę notki książkowe i napiszę o wszystkich nowościach filmowych, wrzucam coś co u mnie pojawia się dość rzadko. Komiks. Ale nie dlatego, że nie lubię, nie doceniam. Raczej dlatego, że to dość droga przyjemność, niewielkie nakłady, a trzeba mieć nosa, aby wiedzieć co czytać. Żebym miał więcej znajomych, którzy inwestują w albumy :)
Mógłbym odkrywać więcej takich perełek. 
Bo nie będę udawał, że ten album mnie totalnie zaskoczył i zauroczył. Przede wszystkim pomysłem, ale i również tym w jaki sposób udało się bardzo osobistą opowieść o chorobie przenieść na plansze. Jak różne emocje mogą nam towarzyszyć przy kolejnych stronach. Jak czasem bardzo poste rysunki niosą tu ze sobą bardzo ważną treść...
Ten komiks to najlepszy dowód na to, że ten gatunek powinien być otoczony większym szacunkiem, że nie powinniśmy sprowadzać tego jako do rysuneczków dla dzieci, lub dla tych którzy nie chcą dorosnąć. Potraktujmy to jak sztukę wyrazu na pograniczu literatury i filmu. Czemu rysunek połączony z tekstem ma być czymś gorszym od sytuacji gdy są one oddzielone?
Elodie Durand funduje nam nie tylko autobiograficzne scenki ze swojego życia, ale daje coś dużo bardziej osobistego, intymnego - do komiksu włączyła rysunki, które powstawały gdy pogrążała się w chorobie, gdy jej świadomość kompletnie znikała. Dzięki temu ta historia jest nie tylko ciekawa graficznie, ale również psychologicznie, czy też poznawczo.


Co dzieje się z człowiekiem, który traci pamięć, gubi swoją tożsamość, chęć do życia, zamyka się powoli w sobie, by odzyskiwać świadomość jedynie na krótkie momenty? Dzięki wspomnieniom rodziny, udało się odtworzyć różne sytuacje i połączyć je w historię choroby. Od ataków epilepsji, przez zmiany zachodzące w funkcjonowaniu pod wpływem leków, przez próby usunięcia guza mózgu. Strach. Bezradność. Uczenie się życia i siebie na nowo. 
Jakim skarbem jest to wszystko czego się nauczyliśmy, nasze doświadczenie, możemy docenić dopiero gdy wszystko to możemy utracić...
Sporo tych scen to odtworzone zdarzenia ze wspomnień innych, ale otoczone komentarzem, pełnym smutku, żalu, zdziwienia - "ja tego nie pamiętam" są po prostu wstrząsające.
Świetna rzecz!























2 komentarze:

  1. Świetny, mocny, osobisty komiks. Pisałam o nim i podobnie jak ty byłam mocno przejęta.
    http://mcagnes.blogspot.com/2015/04/parenteza-elodie-durand.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. warto polecać go innym. Fajnie wychwyciłaś, że to nie tylko dramat, ale i walka

      Usuń