wtorek, 20 października 2015

Willa Triste - Patrick Modiano, czyli ta chwila już uleciała i szansa nie wróci

 Od rana w drodze przez Europę, więc jakoś mnie tak naszło, by wśród szkiców wybrać dwie notki, które mi się jakoś tak mocno kojarzą z tym widokami jakie mnie czekają. Co prawda to nie Szwajcaria, a Austria, a potem Słowenia, ale człowiek na pewno bliżej tych klimatów niż w domu. Dziś więc Willa Triste, a jak tylko sieć i czas pozwolą, niedługo "Młodość".
Zarówno książka Patricka Modiano, jak i film mają w sobie dużo nostalgii, choć jedno jest raczej na poważnie, a drugiemu nie brakuje czarnego humoru.

Podobno większość tekstów Modiano krąży wokół podobnych tematów, przeszłości, wspomnień, szukania sensu życia. Jeżeli tak, to pewnie minie trochę czasu zanim nabiorę apetytu na jego kolejną książkę. Nie przeczę - język piękny, literacko bez zarzutu, fajny klimat, ale trzeba po prostu do tego mieć nastrój. I czas, bo pośpiech tu nie wskazany. To się smakuje, a nie tylko czyta. Szczególnie w przypadku "Willi Triste", gdzie wszystko osnute jest jakby senną atmosferą mgły i tajemnicy. I wciąż zadajesz sobie pytania o ukryte dno tej opowieści, o jakieś symbole, odniesienia...


Cóż bowiem może być interesującego we wspomnieniach faceta 30 letniego, który wraca do małego kurortu na granicy francusko-szwajcarskiej i szuka śladów tego co tam przeżył. Żeby to było jeszcze naprawdę coś fascynującego, wstrząsającego... Może z jego punktu widzenia - bo przecież mówi, że to były najpiękniejsze chwile jego życia. Ale dla przeciętnego zjadacza chleba, wygląda to tak jakby młokos poznał piękną kobietę i wraz z jej przyjacielem snuł się po różnych hotelach, nic nie robiąc, nic nie planując. Ekscytacja z tego, że daje się porwać nurtowi wydarzeń. Czy jest coś szalonego w tym, że postanawiają stanąć do konkursu elegancji? Że wpadają na jakieś przyjęcia, gdzie zamieniają kilka słów z kimś znanym? 
Niewiele tu konkretów, akcji, czegokolwiek, co by jakoś tłumaczyło fakt iż te chwile zrewolucjonizowały życie głównego bohatera. A może chodzi właśnie o to, iż tej rewolucji nie było? Że widział na nią szansę, pragnął jej, ale zadziało się coś co spowodowało, że marzenia o szczęściu prysły. Niesie je teraz i wciąż do nich wraca...

Nie wiemy za bardzo co robił wcześniej, nie wiemy co się działo z nim później. Jest tylko chwila obecna i rozpamiętywanie tych kilku letnich dni sprzed lat kilkunastu. 
Powieść pełna melancholii i trochę niejasna, enigmatyczna. Może to własnie w niej tak bardzo się podoba? Te wszystkie maski jakie zakłada Victor, udawanie kogoś innego, marzenia i pragnienie by zrobić coś tu i teraz, a potem nie robi nic. To oszukiwanie siebie samego i innych, pesymizm... To wszystko drażni, a jednocześnie rzeczywiście zostaje w głowie. 
Wszystko tu jest takie jakby z innego świata, nie dzisiejsze.

1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze Modiano, ale może właśnie ta lektura byłaby dobra na rozpoczęcie tej znajomości?

    OdpowiedzUsuń