niedziela, 4 października 2015

Alex - Pierre Lemaitre, czyli prawo i sprawiedliwość

Z tym autorem mam jeden duży kłopot. Jego książki układające się w cykl o inspektorze Camille Verhoevenie były wydawane u nas nie w kolejności,  w moje ręce wpadały jeszcze w innej, więc trochę mi to zaburzyło przyjemność z lektury. Nawiązania do poprzednich wydarzeń są tu dość wyraźne i istotne, więc jeżeli tylko macie możliwość zaczynajcie od "Koronkowej roboty", potem "Alex", a na końcu "Ofiarę". Choć osobiście nie ukrywam, że właśnie ten środkowy tom zrobił na mnie największe wrażenie. 
Bohater podobno kiedyś w wywiadzie wspomniał, że pisze tylko takie książki, które mam wrażenie, iż chętnie by sfilmował Hitchcock. Przy tym tytule dodał bym jeszcze jedną pochwałę. To co wystarczyło by pewnie innym pisarzom na całą książkę, w "Alex" stanowi zaledwie jedną trzecią objętości, a potem to wszystko co mieliśmy poukładane w głowie musimy jeszcze dwa razy zniszczyć i zacząć budować od nowa. No po prostu kocham takie historie. 

Młoda, piękna kobieta zostaje porwana, a policja na próżno szuka jakichś śladów, które mogłyby doprowadzić do wykrycia jej tożsamości i jej miejsca więzienia. Oni działają, a my z coraz większą zgrozą obserwujemy jak jest ona torturowana, wydaje się już na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej. A jednak nie - w człowieku widać czasem budzi się taka wola przetrwania, że potrafi nawet sam sobie zadać ból, byle się uwolnić, osiągnąć jakiś cel.
Od początku dla Verhoevena ta sprawa była dziwna. Jaki był cel porwania? Czy kobieta była przypadkową ofiarą, czy ktoś ją obserwował? Czemu kobiety nikt nie znał, nikt nie zgłasza zniknięcia? Dla jego przełożonych te wszystkie wątpliwości nie są ważne - skoro została porwana, jest ofiarą i trzeba ją uratować za wszelką cenę. Dla inspektora to śledztwo będzie podwójnie trudne - to pierwsza poważna sprawa od porwania i zamordowania jego ukochanej. Czy podoła psychicznie, czy nie wyszedł z wprawy, nie stracił instynktu.
Jak wspomniałem - przynajmniej dwa razy autor zrobi taką woltę, że trzeba zbierać szczękę z podłogi i zamiast sprawy z porwaniem, będziemy mieli opowieść o zemście, o tym jak można zatracić się we własnym patrzeniu na świat, że traci się wszystkie ludzkie odruchy. 
Czy jeżeli nie można czegoś udowodnić, to czy można wymierzyć sprawiedliwość samemu? Jeżeli prawo jest bezradne, to jak można przejść nad tym do porządku dziennego? Gdzie jest dobro, a gdzie jest zło? Te pytania pewnie zostaną w Waszych głowach, podobnie jak i w mojej. Dawno nie czytałem nic tak dobrego. Tu nawet nie chodzi o akcję, trzymanie w napięciu, ale to jak skonstruowana jest cała ta opowieść i jak dzięki temu coraz lepiej poznajemy jej bohaterów. Policjant z zasadami i kobieta, której poszukuje, która wydaje się, że żadnych zasad nie uznaje.  
Lemaitre w moich oczach zasługuje też na jakiś specjalny tytuł najbardziej makabrycznego autora kryminałów - to w jaki sposób opisuje on różne przypadki znęcania się nad ludźmi, sprawia naprawdę ciarki na plecach. Rzadko kiedy pisarze są aż tak dosadni, szczegółowi, nie oszczędzający czytelnikom niczego. Książka reklamowana jest jako thriller psychologiczny, ale dajmy spokój szufladkom i gatunkom - dla mnie powieści Francuza są rasowymi kryminałami.

W spisie przeczytanych znajdziecie notki na temat pozostałych dwóch przeczytanych powieści (zakładka na górze). A przy okazji - pamiętajcie o zaglądaniu do zakładki z konkursami - teraz znajdziecie tam kilka kryminałów :)

4 komentarze:

  1. Na trylogię Lemaitre'a jestem napalony jak szczerbaty na suchary, mam już namierzone po bibliotekach, ale musi ustąpić pierwszeństwa dłuższym zaległościom i przede wszystkim nowemu Ellroyowi :) Ale niechybnie będę czytał, i raczej w kolejności "po bożemu" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że nie czytałam jeszcze tego autora, ale chętnie się z nim zapoznam jak będzie okazja.

    OdpowiedzUsuń