środa, 22 stycznia 2025

Kryminalnie czy sensacyjnie, czyli Zachowaj spokój i Idź przodem, bracie

Kryminalna środa i tym razem dwa seriale z Netflixa, oba nasze, więc można się cieszyć że ciekawych tytułów coraz więcej, ale tym bardziej rośnie też poprzeczka i oczekiwania. Trochę więc pomarudzę przy pierwszym z nich, przy drugim ciut mniej.

Nie na obsadę i nawet nie na materiał. Harlen Coben najcześciej trzyma dobry poziom, choć trzeba umiejętności by powolne zdradzanie sekretów, przenieść na ekran. Raz się to uda lepiej, raz słabiej. W głębi lasu było niezłe, a teraz cześć obsady i bohaterów powraca w nowej produkcji. Czy trzeba było to łączyć? Chyba niekoniecznie. Przecież spokojnie można opowiedzieć oddzielną historię, zwłaszcza że i klimat trochę inny, bardziej miejski, inne zagrożenia czyhają na dzieciaki. 

 
Mamy więc mieszkańców ekskluzywnego osiedla, rodziców którzy maja różne obawy o swoje pociechy - wiadomo im starsze tym więcej zagrożeń. Bo to i złe środowisko, narkotyki, przemoc, a przy młodszych wredni koledzy i głupi nauczyciele.


Niby poszczególne wątki trochę się nie sklejają, zrobione to jest ciut na siłę, ale jeszcze większy problem jest z ich prawdopodobieństwem. O ile zaginięcie 18 latka, któremu wcześniej zginął jeden z kolegów i którego matka podejrzewała o jakiejś ciemne sprawki (śledzenie telefonu itp.) jakoś trzyma się kupy, to porywacz próbujący znaleźć "coś" u kolejnych osób jest kompletnie od czapy.
Dobrze że to tylko 6 odcinków, bo mam wrażenie że tu nawet podkręcanie finału zamiast pomóc raczej coraz bardziej wskazywało na totalny odjazd twórców.
Aktorsko jest nieźle, szczególnie u profesjonalnych aktorów (Boczarska, Lichota, Grochowska, Damięcki, Topa), słabiej wypadają młodzi, ale problem z tym serialem jest taki że próbując stworzyć na początku atmosferę tajemnicy, nie udaje się jednocześnie zaciekawić widza. To się najnormalniej w świecie dłuży, a gdy dodamy do tego niektóre kuriozalne rozwiązania, robi się naprawdę dziwnie. Poniedziałka bardzo lubię, ale słabo rozpisano mu tą rolę.

Nastoletnie dramaty, eksperymenty, brak dobrej relacji między dziećmi a rodzicami i nieadekwatne sposoby na naprawianie sytuacji - do tego można by streścić podstawowy problem. A wokół czyha już wiele zagrożeń, które dorośli pewnie wyolbrzymiają, a młodzi bagatelizują, więc trochę się dzieje.
Średniak. Poprzednie podejście do Cobena podobało mi się bardziej.



Idź przodem, bracie to zupełnie inna bajka. Brakowało chyba nam już od dawna tego typu charakternej produkcji - nie przerysowanej jak u Vegi, ale trochę w klimacie dawnego Pasikowskiego. Dużo akcji, męski świat, niewiele dylematów, proste zasady moralne, ale i popełniane błędy. Jest dość prosto, ale to nie znaczy że nie wciąga.

Niektórzy nazwali tą produkcję polską odpowiedzią na Jacka Reachera. I może coś w tym jest. Bohaterem jest żołnierz służb specjalnych, który został z niej wydalony za popełniony błąd w trakcie akcji. Wciąż zmaga się z wyrzutami sumienia, ale musi jakoś żyć, więc łapie się różnych fuch i kombinuje jak umie, niestety nie zawsze legalnie. Dodatkowo niestety naraża na zagrożenie szwagra, czego potem nie będzie mu chciała darować siostra. Czarne charaktery są już na tropie ich wszystkich.
I choć obecność Żaka, Adamczyka, Peszka pasuje tu jak pięść do nosa, to trzeba przyznać że mniej ograne twarze młodszego pokolenia robią kapitalną robotę. Witkowski, Eleryk, Adamska i grający jednego ze "złych" Kowalczuk zasługują na wielkie brawa, bo odnaleźli się w tej konwencji fenomenalnie. Grają nie tylko ciałem, ale i emocjami, a to przecież w tego typu produkcjach nie zawsze taka oczywistość.

Jest miejsce na uczucia, na zdradę, na ból i na zemstę! A im dalej ku finałowi, tempo tylko rośnie.  
Dobre kino akcji. I do tego wcale nie obraża za bardzo inteligencji widza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz