Sinicka umiejętnie wykorzystuje ramy gatunku, tworząc atmosferę tajemnicy i jednocześnie zagrożenia. Domyślamy się, że zaginięcie jej przyjaciółki i pracodawczyni związane jest jakoś z jej przeszłością, wiemy że na pewno wiele rzeczy skrywała, ale powolne odkrywanie tego co działo się z jej psychiką, może zastąpić jakąś spektakularną akcję niejednej sensacji. Może nie ma w nas ekscytacji, ale ciekawość na pewno. No i przy okazji refleksja na temat tego, jak człowiek może być manipulowany, jak poddawać się komuś silniejszemu psychicznie.
Czy da się uciec z toksycznej relacji, z sytuacji w jakiej czujesz że nie wytrzymasz? A może jednak Helenie wcale nie udało się uciec, tylko padła ofiarą ludzi, którzy najwyraźniej zamieniali jej życie w piekło?
Sonia postanowiła rozwikłać zagadkę jej zaginięcia, ale wcale nie jest to proste, bo nawet wobec męża Heleny ma jakieś podejrzenia. Tu prawie każdy coś ukrywa i nie wiemy do końca z jakiego powodu, czego się boi. Im bardziej kobieta szuka śladów, tym bardziej jest zaniepokojona, tym bardziej że komuś jej śledztwo wyraźnie się nie podoba i zaczyna grozić jej niebezpieczeństwo.
Flortystki to niezły thriller z elementami powieści obyczajowej, w którym mamy dobrze rozbudowaną warstwę psychologiczną, ciekawy pomysł, by wydarzenia relacjonowały aż dwie osoby (czyli Sonia i mąż Heleny Dorian), co trochę myli też tropy. No i pamiętnik, który rozjaśnia nam trochę sytuację. Czy można być jednocześnie ofiarą i sprawcą? I czy można uciec od odpowiedzialności, naprawić błędy, nie ponosząc jednocześnie kary?
Przekonajcie się sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz