niedziela, 10 września 2023

Romeo i Julia czyli romans wszechczasów

Niebawem w sieci Multikina rozpoczną się transmisje i retransmisje znanych i wybitnych wydarzeń ze scen operowych i teatralnych sezonu 2023/2024, a ja dalej jestem pod wrażeniem spektaklu „Romeo i Julia” z Opery Paryskiej, który zakończył sezon 2022/2023. Dla mnie to wystawienie było perfekcyjne pod każdym względem. Opera to spektakl oparty na muzyce i głosach (solistów i chórów), niekiedy z elementami baletu. Reszta bywa umowna (scenografia, kostiumy, przedstawienie postaci). Niekiedy jednak trzeba mocno wyostrzyć wyobraźnię… natomiast to wystawienie to uczta i dla ucha i dla oka.

Twórca tej opery, Charles Gounod, znany jest raczej ze swojej operowej adaptacji „Fausta” Goethego, ja jednak uważam, że „Romeo i Julia” jest równie piękna. Nie ma w niej wprawdzie tak chwytliwych arii jak u innych twórców operowych, jednak jego kompozycja od pierwszego do ostatnie akordu prowadzi nas taką muzyką, która daje spokój i ukojenie.
Reżyserem tej inscenizacji został francuski aktor Thomas Jolly, który jest miłośnikiem twórczości Szekspira i specjalistą w wystawianiu jego sztuk. Z otrzymaniem propozycji reżyserii tego spektaklu wiąże się sympatyczna anegdotka (której tu nie zdradzę) obrazująca jak w niesprzyjających okolicznościach można tworzyć, a nie tylko narzekać i się nudzić. Ten młody aktor/reżyser naprawdę potrafi robić cudeńka z tego co go fascynuje.

Tytułowych bohaterów odtwarzali: Benjamin Bernheim (jako Romeo) oraz Elsa Dreisig ( jako Julia). On – tenor liryczny, ona – sopranistka. Oboje młodzi, oboje piękni… tu nie trzeba było naginać wyobraźni by spojrzeć na tych dwoje jak na zauroczonych sobą młodych ludzi. Dwójka doświadczonych śpiewaków operowych potrafiła z opery Gounoda uczynić prawdziwe mistrzowsko-liryczne wydarzenie muzyczne. Stanowili razem zarówno wokalnie jak i aktorsko parę marzeń. Muzyka skomponowana przez Gounoda od pierwszego do ostatniego taktu przepełniona jest podtekstem lirycznym, a odtwórcy głównych ról postawili jedynie kropkę nad „i”. Nie zabrakło w tej inscenizacji polskiego akcentu, bowiem w rolę Tybalta wcielił się polski śpiewak Maciej Kwaśnikowski i możemy być dumni z naszego tenora, a występował w otoczeniu takich znanych śpiewaków jak: Laurent Naouri (Capulet), Jean Teitgen (o.Laurenty), Thomas Ricart (Benvolio) czy Sergio Villegas Galvain (Parys).


Ostatnio narzekałam na zastępowanie schodami scenografii do oper. Tylko schody schodom nierówne. W tym przedstawieniu również schody stanowiły główny element scenograficzny, jednak jakie to były schody! Na potrzeby opery stworzono replikę schodów z foyer Palais Garnier. Dodatkowo w pełni wykorzystując obrotową scenę stworzono we wnękach pod nimi odrębne scenografie, które w zależności od potrzeb i oświetlenia zmieniały się w nawę kościelną, miejsce schadzek, kryjówkę czy sypialnię zakochanych. Pomysł godny mistrza; ta scenografia jest w stanie zachwycić nawet malkontenta i na pewno ma niebagatelny wpływ na odbiór tej opery. U mnie wywołały zachwyt. Również świetnym pomysłem były kostiumy – uwspółcześnione, a jednak umiejętnie nawiązujące do czasów szekspirowskich.

Przysłowiową wisienką na torcie był światowej sławy dyrygent włoski Carlo Rizzi, który poprowadził orkiestrę.

Piękny spektakl.

Polecam.

MaGa

Multikino Złote Tarasy – „Romeo i Julia” Charles Gounod z Opery Paryskiej

Repertuar pokazów Multikina ze spektaklami z całego świata znajdziesz: tu kliknij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz