środa, 21 kwietnia 2021

Trzypak na luzie, czyli CJ7, Fantastyczne i Amerykanin w marynacie

Miało być coś muzycznego, ale łapcie jeszcze trzy kolejne produkcje, które się uzbierały w ostatnich tygodniach. Bez rewelacji, więc w trzypaku. Zapowiadam jednak że jeszcze w kwietniu pojawi na Notatniku kilka godnych polecenia tytułów. Może jakiś serial?

"Amerykanin w marynacie".
Herschel Greenbaum emigrował z Polski do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia (w roku 1920 to chyba jeszcze nie z Polski, ale niech tam). Wypadek w fabryce sprawił, że przeżył on w stanie zahibernowania 100 lat i oto budzi się w roku 2020, próbując zrozumieć otaczający go świat. Jego mentalność nie bardzo przystaje do dzisiejszych standardów, ale w sercu i głowie jest sporo refleksji życiowych, które wcale nie są takie głupie. Jedynym żyjącym krewnym jest prawnuk, programista komputerowy, singiel i nie oszukujmy się, człowiek mało przebojowy. Ta para może dostarczyć zarówno wzruszeń jak i prawdziwie wybuchowego iskrzenia (w obu rolach Seth Rogen).
Powiem tak - ani to jakaś super udana satyra na współczesność, ani dobra komedia. Wygląda to tak, jakby twórcy chwilami bali się tego, że za bardzo się zapędzają i na siłę ściągali hamulce. W efekcie wyszedł im raczej ciepły film o relacjach rodzinnych i odkrywaniu siły korzeni, a nie coś co by mogło bawić i zostać zapamiętane na dłużej. Za grzecznie i zbyt płasko.



Podobny problem jest z drugą produkcją. Dla kogo to ma być - moralistyczna bajka o tym, żeby nie gonić za lajkami w mediach społecznościowych i za ulotną sławą dla młodych? Nieee, dla nich to zbyt cienkie i sztuczne. Dla rodziców jako przestroga? Też zbyt infantylne i to mimo, że bohaterkami są dorosłe już przecież dziewczyny.

Czy pokazanie bańki w jakiej żyją "celebryci" z Instagrama kogoś może rozbawić? W takim wydaniu chyba niekoniecznie. Ani to odkrywcze, demaskatorskie, a przerysowania (feministki) wcale nie pomagają w zbudowaniu spójnego przesłania. Pozostajemy z wrażeniem, że to nie tyle problem dzisiejszego świata, który kusi złudnymi obietnicami kariery, co raczej totalnego zagubienia młodych, którzy nie wiedzą czego chcą, szybko się zapalają, ale i równie szybko zniechęcają.
Kolejny średniak.


Pozostaje więc chyba polecić trzecią produkcję, bo mimo, że lekko głupawa, oglądana z dziećmi będzie dawać frajdę. Tu przerysowania nie przeszkadzają, a wręcz odwrotnie, mogą stanowić źródło zabawy.
Marzenia chłopca o tym, że nagle wszystko mu się udaje, że przestaje być traktowany jak popychadło oraz rzeczywistość, która jest zupełnie inna, może nawet wywoła u kogoś nie tylko uśmiech, ale i łezkę wzruszenia?
Chłopiec żyje w ogromnej biedzie, ale ojciec poświęca wszystko, żeby mógł chodzić do najlepszej szkoły i poświęcał się nauce, by jego życie było inne. Nie może mu dać zabawek, butów, czy ubrań, co wywołuje frustracje dziecka, jednak nawet on doceni miłość ojca, gdy przestraszy się, że może jej zabraknąć. Wątek z zieloną kulką z kosmosu, czyli nowym przyjacielem chłopca urozmaica historię, ale nawet w jej części "realistycznej" jest sporo fajnych momentów (rozgrywki w łapanie karaluchów są po prostu kapitalne).
Naprawdę sympatyczne, choć wiadomo, że to kino familijne i dorośli muszą na chwilę stać się dziećmi i wyjść ze swojej "dorosłej" perspektywy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz