Kolejna nazwisko postanowiłem sprawdzić - Hanna Greń gdzieś pojawiała się na horyzoncie pisarzy kryminałów, ale chyba trafiłem nie do końca celnie, bo "Polowanie na Pliszkę", którego pierwszy tom dorwałem, to raczej obyczaj niż kryminał.
Jeżeli jest trup i policjant, to od razu kryminał? No tak to daleko nie zajdziemy drodzy moi. To jest również kwestia rozłożenia akcentów, tego co jest na pierwszym miejscu. A w "Jak kamień w wodę" niewiele jest tajemnic, raczej jest jakiś dziwny żal i gorycz, że można tak obrywać od losu, że można żyć w takiej samotności i bólu. Nie powiem - czyta się to nieźle, ale to raczej nie tyle ze względu na intrygę, co na sympatyczną bohaterkę, za którą trzyma się kciuki.
Odrzucona przez rodziców, całe życie doświadczająca chłodu i braku ciepła, napiętnowana przez niesprawiedliwe etykietki, wyrosła na kobietę, która nie ma w sobie mimo wszystko jakiejś złości wobec świata i ludzi. Przyjmuje po prostu to co życie jej niesie, cieszy się z drobiazgów, ale też nie oczekuje żadnej życzliwości, przyzwyczajona do tego, że rzadko jej doświadcza. Boli ją to, ale zdążyła się z tym pogodzić.
Kornelia po prostu godzi się z tym, że chyba musi być samotna, bo ledwie do kogoś się przywiąże, ten niestety znika z jej życia. Ma pracę, ma dom, ale jej życie jest trochę puste. Czy komuś by jej brakowało, gdyby coś jej się stało? I nagle pojawia się przy niej policjant, którego zna już sprzed lat, który nieźle jej zalazł za skórę, a teraz miałby ją chronić, bo otrzymuje listy z pogróżkami. Miałaby mu zaufać, skoro on jej nie wierzy?
Skoro tak niewiele osób jest w jej gronie bliskich, to kto mógłby mieć do kobiety tak duży żal, że grozi jej śmiercią - co takiego zrobiła? W trakcie lektury dość szybko czytelnik domyśla się o jaką sprawę chodzi i choć autorka próbuje mylić tropy, zakończenie nie przynosi jakiejś wielkiej satysfakcji. I to nie tylko dlatego, że jest urwane - od razu można przejść do kolejnej pozycji, gdzie pewne sprawy się wyjaśniają, ale raczej dlatego, że nie zaskakuje tak bardzo i generalnie nie budziło emocji.
Bardziej chyba przykuwa uwagę rozwijający się romans bohaterki, niż sugerowane zagrożenie jej życia. Ot, średniak, ale i tak z ciekawością zanurzam się w tom drugi. Może potrzebowałem odmiany po krwawych i mocnych historiach kryminalnych?
PS Tylko jeden wielki znak zapytania - czy grafik, który robił okładkę miał w ogóle pojęcie do czego ją robi? To jezioro to chyba w snach widział. I tytuł "Jak kamień w wodę" chyba bardziej pasuje do tomu drugiego, a nie pierwszego, ale to już rozumiem pomysł autorki, by jakoś przykuć uwagę do całej historii. Ciekawe czy skończy się na dwóch tomach.
Mam wątpliwość co do tej lektury i chyba odpuszczę. Mam za to w planie przeczytać Miasto Głupców tej autorki.
OdpowiedzUsuńja od razu złapałem za drugi tom, więc to nie to, że nie wciąga, tyle że to nie krymi
UsuńDopiero teraz zauważyłam tę recenzję, dlatego tak późno się do niej odnoszę.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi,że kolejna osoba została wprowadzona nieprawidłowym zakwalifikowaniem "Polowania na Pliszkę". To od początku była dylogia obyczajowa i nigdy nie twierdziłam,że jest inaczej. Niestety wiele osób uważa, że policjant w roli głównego bohatera wystarczy, by zakwalifikować książkę jako kryminał, zwłaszcza gdy autorka napisała wcześniej kryminały.
Na wybór okładki niestety nie miałam wpływu, o wznowieniu dowiedziałam się dopiero gdy przysłano mi egzemplarze autorskie.Okładki pierwszego wydania były bardziej dobrane do treści.
Tytuł również został wymyślony w wydawnictwie, moje (Plamka na księżycu i Plamka na słońcu)zostały odrzucone jako niemarketingowe.
Pozdrawiam serdecznie i równie serdecznie dziękuję za recenzję.
Dziękuję za odwiedziny i komentarz! Trochę to wyjaśnia sytuację i szkoda, że autor nie zawsze ma wpływ na wszystkie elementy swojej twórczości. Choć rzeczywiście Plamka kochana, ale nie wiem czy przyciągała by uwagę w tytule :)
UsuńA co by Pani poleciła ze swojej twórczości kryminalnej w pierwszej kolejności?