Ale w czym tak naprawdę rzecz?
Co byście zrobili, gdyby w kamienicy w której mieszkacie, jeden z sąsiadów nagle zaczął zaczepiać Waszą żonę, czyniąc jakieś niestosowne, dwuznaczne uwagi? Starszy już pan, trochę obleśny, więc możecie być spokojni - to nie zazdrość Wami kieruje. Nawet jeżeli próbujecie go ignorować, on nie daje Wam spokoju, tym razem atakując Was oboje i oskarżając o to, że molestujecie Wasze dzieci.
I co? Rozmowy nic nie dają, żadne prośby, tłumaczenia, próby obrony. Ignorować też nie potraficie, a poczucie bycia obserwowanym i podejrzewanym, rośnie w Was z dnia na dzień. Do czego to może to doprowadzić?
Randolph Tiefenthaler znalazł się właśnie w takiej sytuacji. Niby nic się wielkiego nie dzieje, ale oboje czują się coraz bardziej osaczeni, nie widzą wyjścia z sytuacji. A system nie potrafi im pomóc, prawo jest bezradne.... Bohater relacjonuje nam jak powoli sytuacja wokół konfliktu z sąsiadem się zaognia, ale opowiada jednocześnie o swoich relacjach z żoną, z dziećmi, wspomina dzieciństwo... Dygresji sporo, ale jeden temat mocno wysuwa się na pierwszy plan - fakt, iż bohater nienawidzi przemocy i broni palnej. Dlatego tak zdecydowanie wzdryga się na myśl o zakończeniu sprawy siłą, co niektórzy mu podsuwają jako najlepsze rozwiązanie. Mają na to wpływ jakieś traumatyczne wydarzenia z domu rodzinnego (ojciec jest pasjonatem broni palnej), ale on po prostu jest dzieckiem swojej epoki - rozbrojenia, pacyfizmu i wiary w to, że człowiek powinien załatwiać wszystko w sposób "cywilizowany", że agresja nie jest mu potrzebna. Ciekawe np. jest pytanie jakie dostaje na komisji wojskowej: co by zrobił gdyby mając możliwość skorzystania z broni, zareagowałby gdyby jego ukochaną gwałcili napastnicy. On naprawdę wierzy w to, że tego by nie zrobił, aby nie złamać swoich przekonań... Czy to nie czyni nas bezbronnymi ofiarami jakichkolwiek ataków, czy nie stajemy się śmieszni? Z drugiej strony każdy z nas pewnie doświadczył tego jak trudno czasem zapanować nad emocjami, nad złością... Gdy w pobliżu jest broń, dzieli nas jedynie wtedy mały krok od jej użycia.
Rozumiecie teraz skąd tyle pytań i dyskusji na temat tej książki? To nie jest thriller, w którym byłoby jakieś napięcie, a raczej dramat psychologiczny, pozwalający na przyglądanie się bohaterowi i jego emocjom i przemyśleniom, a wreszcie i decyzjom. Lektura trochę mnie drażniła lakonicznością w momentach moim zdaniem istotnych i rozpisywaniem się autora na tematy drugorzędne. Ale na pewno się ją zapamiętuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz