"Nerwica natręctw" to kolejna komedia z jaką będą jeździć po kraju i podobnie jak poprzednie ich propozycje, stanowi dowód na to, że wśród spektakli teatrów bez własnej sceny, zwanych czasem objazdowymi, można znaleźć prawdziwe perełki. Świetna obsada, dobry tekst i sprawna reżyseria, sprawiają że prawie dwie godziny mijają błyskawicznie. Aż chciałoby się jeszcze, bo tak rzadko można trafić na równie skuteczną terapię śmiechem.
Słowo terapia w tym akurat przypadku jest bardzo na miejscu, bo też wszyscy bohaterowie tej sztuki spotykają się właśnie w poczekalni do psychiatry, z pewnymi problemami natury psychicznej. Czekając na swoją kolej, rozmawiają, dyskutują, a my mamy z tego niezłą zabawę, masaż przepony. Przy okazji dostajemy lekcję na temat różnych zaburzeń i sposobów radzenia sobie z nimi. Tak łatwo powiedzieć: weź zrób coś z tym swoim problemem (fobią, manią, czy jeszcze innym zespołem), tak niewielu ludzi zdaje sobie sprawę jak trudno nad pewnymi rzeczami panować, czy też do końca je wyleczyć.

Z ogromną przyjemnością patrzyłem na Zdzisława Wardejna, jak bawił się tym co dzieje się wokół niego, jak zwykle mnóstwo energii i humoru wnosił na scenę Artur Barciś, ale naprawdę trudno by mi było w tym spektaklu wskazać kogoś kto by wyraźnie odstawał od reszty. Rafał Królikowski pokazywał się już w lżejszym repertuarze, ale zobaczcie komediowe oblicze Jowity Budnik (choć częściowo pokazała je już w Supermence). Karolina Sawka i Katarzyna Herman również poradziły sobie ze swoimi postaciami bardzo dobrze. Każdy jest trochę inny, i właśnie ta szalona różnorodność, od sztywności i lęków, po skrócony dystans i bezpośredniość, stanowi tu największą frajdę. Gdy pacjenci chcą brać leczenie w swoje ręce, bo nudzi im się w poczekalni, możemy spodziewać się naprawdę zaskakujących efektów terapii.
Więcej informacji o spektaklu, wraz z terminami i miejscami pokazów w Polsce tu.
Reżyseria: Artur Barciś
Obsada: Katarzyna Herman/Katarzyna Ankudowicz, Jowita Budnik, Karolina Sawka, Artur Barciś/Andrzej Zieliński, Rafał Królikowski, Zdzisław Wardejn
NERWICA
NATRĘCTW czyli śmiechoterapia natręctwami
W
życiu bym nie wpadła na taki pomysł, żeby w jednym miejscu
zgromadzić sześć osób z różnymi natręctwami czy fobiami,
zamknąć ich w poczekalni u genialnego podobno psychiatry i patrzeć
co z tego wyniknie. A Laurent Baffie to zrobił, Artur Barciś
wyreżyserował, a gwiazdorska obsada sprawiła, że pokładałam się
ze śmiechu, reszta widowni również, a na koniec jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki wszyscy wstaliśmy i biliśmy żywiołowo
brawo.
Trudno
się nie śmiać kiedy Fred - Zdzisław Wardejn przeklina w najmniej
odpowiednich momentach (zespół Touretta), Andrzej Zieliński jako
taksówkarz przelicza wszystko zapamiętale (arytmomania), Jowita
Budnik sprawdza wszystko i o wszystko się martwi, Katarzyna Sawka
wszystko powtarza dwa razy (palialia), Katarzyna Ankudowicz bez
pamięci myje ręce, wietrzy pokój, bo boi się bakterii (nozofobia)
a Rafał Królikowski chodzi po ścianach, bo boi się nadepnąć na
linie, a tych – co za pech – jest w poczekalni na podłodze dużo.
Każdy z pacjentów oczekuje pomocy, ale lekarz utknął na lotnisku
i jego nieobecność się przedłuża, wobec tego zaczynają leczyć
się sami, a wtedy to dopiero robi się zabawnie. Istna jazda bez
trzymanki!
Ciepła komedia z ładną
puentą, która naprawdę bawi do łez. Więcej takich chciałoby się
oglądać. Brawurowo zagrana przez świetnych aktorów.
Szczerze
polecam.
Idźcie,
a będzie Wam dane śmiać się serdecznie.
MaGa
Ja miałem nerwicę natręctw. Minęło chwała Bogu samo . Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane, nerwica natręctw to ciężka i męcząca choroba.
OdpowiedzUsuń