sobota, 8 września 2018

Patrick Melrose, czyli czemu zmierzasz ku otchłani

Książka wciąż czeka na swoją kolej, bo mam ją jedynie w e-booku, a w ten sposób czytam dużo wolniej. Serial mnie jednak skusił. Wystarczyło zobaczyć zwiastun i to co wyprawia tam Benedict Cumberbatch, by natychmiast polować na kolejne odcinki. Choć prawdę mówiąc pierwsze wrażenie może być dość mylne. Początek serialu to jazda bez trzymanki, totalna destrukcja, wyborny koncert gry aktorskiej, komediowy i tragiczny zarazem. A potem z odcinka na odcinek mina nam rzednie i robi się coraz poważniej. Uświadamiamy sobie bowiem co doprowadziło bohatera do takiego stanu, że nie potrafi wytrzymać dnia bez szukania ucieczki w alkoholu, narkotykach.

Arystokrata. Alkoholik. Narkoman. Człowiek obyty w świecie, ale który również potrafi być totalnie chamski. Jego ironiczny stosunek do świata, do siebie samego, szczerość i zgryźliwość może zaboleć i zwykle raczej odpycha od niego ludzi. Urok, pieniądze, koneksje za to przyciągają. Szczególnie kobiety. Patrick nie potrafi jednak dbać o związki, choć docenia to co dostał od życia, potrafi nawet rodzinę zadręczać swoimi zmiennymi nastrojami, wybuchowością i autodestrukcją.

patrickmelrose8Raptem 5 odcinków. Niewiele jak na cały cykl powieści St Aubyna, ale dopiero po lekturze powiem Wam kiedyś czy udało się wyciągnąć to co najbardziej istotne. Po pierwszym odcinku, w którym bohater dowiaduje się o śmierci swojego ojca i ma ochotę tańczyć na jego grobie ze szczęścia, na chwilę tracimy Cumberbatcha z oczu, bo cofamy się do dzieciństwa bohatera. To właśnie w rodzinie, w relacjach z matką i ojcem tkwi cały sekret tego jaki Patrick jest dziś i nawet śmierć ojca tego nie zmieni. Czy kiedyś zrzuci z siebie ten ciężar, będzie potrafił żyć wolny od przeszłości?  
Co by nie mówić to spektakl jednego aktora. Choć wkraczamy w środowisko angielskiej arystokracji, a potem spadamy na samo dno różnych spelunek i taplamy się w brudach wywlekanych na terapiach, to nie ma tu próby rysowania jakiego szerokiego tła. Po prostu kroczymy tam gdzie jest Patrick. Charyzmatyczny, mający niby wszystko, a tak głęboko nieszczęśliwy. Zmaganie się z własnymi traumami, obrzydzeniem do świata, dawno nie było na małym ekranie tak fascynujące.

1 komentarz:

  1. Jednym słowem, moje klimaty a recenzja bardzo zachęcająca, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń