Będę szczery: kompletnie nie rozumiem Oscarów i innych nagród dla tej produkcji ani zachwytów nad nią. Przecież ta historia jest pusta jak wydmuszka, a dorabianie do zagubienia dwojga młodych ludzi jakiejś głębi psychologicznej jest tu nie na miejscu. W scenariuszu po prostu nie zostawiono na to miejsca - no może ostatnia scena zasługuje nad nią żeby się zatrzymać. Cała reszta to jakieś oczywistości i grubą kreską rysowane bajki o rosyjskich oligarchach i ich sługusach.
Ona od dawna wie, że żeby utrzymać się na powierzchni, jakoś zarabiać, musi wykorzystać wszystkie swoje możliwości. A że nic nikt jej nie dał, jedyne co ma to młode i w miarę zgrabne ciało. Tańczy więc w klubie nocnym, obsługuje klientów i nie czuje w związku z tym żadnego obrzydzenia czy wyrzutów sumienia. Praca.
On - kompletnie rozkapryszony dzieciak, który ma wszystko i nikt mu nie odmawia, ze względu na bogatego ojca, który mógłby spokojnie kupić pół miasta w którym aktualnie syn przebywa. Bawi się, korzysta z życia, jest pełen entuzjazmu dla nowości i nie uwzględnia odmów. Skoro chce mieć coś/kogoś na wyłączność, zapłaci każdą cenę, a żeby podkręcić emocje jest gotów nawet na oświadczyny i ślub. Konsekwencje? A co to takiego? Przecież nawet jak nabroi rodzice go z tego wyciągną.
Mamy więc dwoje młodych ludzi, wir kilkudniowej zabawy w jaką wchodzą, dużo seksu, jej nadzieje na zmianę życia i jego totalną beztroskę. Nic poza tym. Bo całą prawie komediową sekwencję "rozwiązywania problemów" przez rodziców czy poszukiwanie chłopaka przez jego "opiekunów" wrzucam między kompletnie przerysowane bajki i nie traktuję poważnie.
Jak coś co nawet nie tyle przypomina kino klasy B, ale po prostu nim jest, oceniony został jako najlepszy film roku? Jurorzy zapatrzyli się na młode ciała i zapomnieli o całej reszcie?
Naprawdę szkoda czasu. Bo nie jest istotne nawet to czy wierzymy w jej uczucie do bogatego sponsora, czy traktujemy ją jako manipulantkę wykorzystującą sytuację. Ona po prostu zna trochę życie, wykorzystuje okazję, łapiąc szansę jaką ktoś jej daje. Ale i potrafi mieć w sobie trochę godności. Więc nie chodzi o to czy wierzymy jej, skoro cała historia jest pełna sztuczności, mało wiarygodna i głupawa.
I już nawet nie czepiam się tego, że zaprasza się aktorów, którzy przed chwilą kręcili propagandówki dla Putina i bije im brawa. Trump pokazał już światu, że pieniądze są ważniejsze niż zasady i uczciwość.
Znawcy roztkliwiają się nad pracą operatora, ale choć może jestem laikiem, widziałem już tyle rzeczy lepiej zrobionych, że nie dostrzegam tu nic wyjątkowego.
Jak tylko mogę - odradzam ten film. Po prostu jest słaby. A jeżeli gdzieś mamy przyglądać się branży erotycznej to pewnie w ciągu paru dni zaproponuję Wam inny, moim zdaniem ciekawszy seans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz