Dziś szybka notka i tym razem wyłom poniedziałkowy, bo nie muzycznie, ale mam tyle zaległych spektakl do opisania, że trzeba robić dla nich miejsce. Barabuum autorstwa Cesca Gaya to komedia w reżyserii Artura Barcisia, która podobnie jak wiele tego typu spektakli ze znanymi i lubianymi, pewnie będzie pokazywana w różnych miejscach Polski.
Scenariusz nie jest bardzo skomplikowany, zawiera jednak pewną dość mocną niespodziankę (jak by tu pisać, żeby jej nie zdradzić), cała zabawa tkwi jednak nie tylko w samym tekście, ale i w tym jak udaje się go zagrać.
Marcin Korcz i Katarzyna Wajda grają dość typową parę "na dorobku", ludzi którzy są tak skupieni na karierze, kredycie, na tym że mają mieszkanie, że mogą je urządzać, iż nawet nie za bardzo potrafią się sobą cieszyć. Zagonieni, może zmęczeni, ale chyba raczej skoncentrowani na sobie, na tym by ich życie było zgodne z jakimś ich wyobrażeniem (siłownia, bieganie itp.). Za to druga para, którą zobaczymy...
Powiedzmy tak delikatnie, że Laura i Seba (Jowita Budnik i Paweł Małaszyński) są prawie idealnym przeciwieństwem. Wiecznie zagadujący, uśmiechnięci, żywiołowi (słychać to również przez sufit), czym doprowadzają do szału Juliusza (Marcin Korcz), który najchętniej trzymałby się jedynie swoich czterech ścian i zamkniętego kręgu znajomych. Anna (Katarzyna Wajda) chyba już trochę dusi się w tej relacji, więc robi coś trochę wbrew partnerowi - zaprasza sąsiadów na wizytę :)
Jeden wieczór, a tak wiele może się w nim zadziać. Jedna aluzja, jedno rzucone zdanie, jeden kieliszek wina za dużo i nagle wszystko zamienia się w... No właśnie - ktoś może nazwać to katastrofą, a ktoś inny przewietrzeniem związku i otworzeniem się na mówienie o pragnieniach, nawet jeżeli może to wywołać szok. Czyż to nie o szczerość powinno chodzić w prawdziwej relacji? Pretensje: bo nie mówiłaś, zawsze przecież można skomentować: bo nie słuchałeś i nie pytałeś. I działa to w drugą stronę: jeżeli słyszymy że nasza partnerka/partner wypowiada dość krytyczne sądy na czyjś temat, może zamiast to ignorować i akceptować, warto powiedzieć, że nie musimy się z nimi zgadzać...
Jak dla mnie gra Małaszyńskiego i Budnik, na dużym luzie, z ogromną swobodą i okazywaną sobie czułością, w kontrze to pewnego spięcia jakie czujemy w drugiej parze bohaterów, jest tu największym źródłem zabawy. A im więcej pada słów, tym robi się dziwniej i... w sumie też śmieszniej.
Oczywiście trochę to monotematyczne i przerysowane, z drugiej strony daje fajną okazję do spojrzenia na związek z innej strony, a nie tylko naszych przyzwyczajeń i schematów. Niby nie każdy musi być taki wyluzowany, ale przecież choć trochę śmiechu i nie napinania się, potrzebne jest wszystkim. A przynajmniej możemy to każdemu polecić.
Spektakl trochę szalony, fabuła jednoznacznie ustawia go raczej dla widzów dorosłych. Czy będzie prowokować? Mam nadzieję, że nie - dla mnie to raczej opowieść o tym czego możemy nauczyć się od innych (niekoniecznie ich naśladując). Rozmawiać trzeba kochani. A sąsiadów nie trzeba się bać, nawet jeżeli są ciut jakby nie z naszej bajki.
OBSADA:
Jowita Budnik
Katarzyna Wajda
Marcin Korcz
Paweł Małaszyński
REŻYSERIA: Artur Barciś
AUTOR: Cesc Gay
TŁUMACZENIE: Hanna Szczerkowska
PRODUKCJA: Wydział Produkcji Karol Bytner
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz