sobota, 27 kwietnia 2024

Problem trzech ciał - Cixin Liu, czyli w jakim kierunki zmierzamy (i serial na dokładkę)

Sobota i czas na fantastykę. I jeden z głośniejszych tytułów w ostatnich miesiącach, a wszystko za sprawą serialu Netflixa. Obejrzałem i ja, ale wiecie co? To jednak zupełnie różne rzeczy. I nie chodzi jedynie o zmiany fabularne, ale i o to, że nie daje się za bardzo pokazać tego co w książce Cixin Liu może sprawiać zarówno trudność jak i frajdę, czyli całej naukowej otoczki, wszystkich tych technicznych szczegółów. 

W powieści to dość istotny element, przecież od początku to właśnie środowisko naukowców jest tu w centrum fabuły, to oni mają zadanie rozwiązać postawioną przed nimi zagadkę, są też można powiedzieć na celowniku jeżeli nie współpracują tak jak sobie ktoś wyobraża. W serialu pozostaje głównie efekciarstwo, zgnębione miny bohaterów i trochę akcji, choć trzeba przyznać, że wizualnie jest bardzo dobrze i jeżeli tylko nie zna się powieści, zadowolenie z fabuły też pewnie będzie spore. Historia na pewno wciąga, a pomysł autora jest bardzo intrygujący.


Jednocześnie warto wspomnieć, iż o ile przyzwyczajeni jesteśmy do tego iż w naszych wyobrażeniach często spotkanie z obcą cywilizacją oznacza konflikt, że obcy stoją od nas na dużo wyższym poziomie rozwoju technologicznym, to wizja Cixin Liu może zaskakiwać mocno pesymizmem jaki bije z myślenia ludzi o sobie samych. A przynajmniej niektórych. Przecież to oni szukają kontaktu, wyobrażając sobie, że obcy naprawią nasze błędy, nauczą nas panować nad naszymi popędami, a potem walczą na ziemi niczym piąta kolumna, byśmy nie zdołali przeciwdziałać ich wizycie na naszej planecie. Co ciekawe - gdy poznajemy losy tamtej cywilizacji i widzimy, że praktycznie stoją na progu zagłady, ale nie z powodu konfliktów, nierówności, chciwości, jak u nas, tylko z powodu warunków, które co ileś lat doprowadzają tam do katastrofy, hamującej rozwój i wybijającej masę jednostek. Oni nie mają wyjścia. A my? Czy jesteśmy gotowi na to by się podzielić Ziemią? Czy też raczej będziemy musieli zniknąć, niczym robactwo, niepotrzebne i nic nie warte. 


Pierwszy tom trylogii zaczyna się niczym powieść historyczna. Komunistyczne Chiny, walka władzy z tymi, których uznano za wrogów ludu, przemoc i polityka, w której jednostki kompletnie się nie liczą. Móc włożyć patyk między szprychy i dokonać pewnego rodzaju zemsty za doznane krzywdy - czyż nie rozumiemy takiej pokusy?
Gdy przeskakujemy w wieku XXI, do śledztwa prowadzonego w sprawie serii samobójstw czołowych fizyków, nadal jeszcze nie przeczuwamy tego co naszykował dla nas autor. Już jednak zaczyna się robić dziwnie, a pierwsze oznaki tego że nasza rzeczywistość nie jest do końca tak ogarnięta rozumem, uporządkowana i jasna, zaczynają docierać do naszej świadomości, podobnie jak i do bohaterów. 


Co wspólnego z dziwnymi samobójstwami ma tajemnicza wirtualna gra o nazwie "Trzy ciała", której celem jest uratowanie mieszkańców planety zagrożonej oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc? Do gry zapraszani również są wybrani, naukowcy, prawdziwa elita, ale wszystko odbywa się w jakiejś dziwnej atmosferze, przez którą policja nie może się przedrzeć. Gdy uda się wreszcie odgadnąć zamierzenia nieprzyjaciela, podjęta zostanie nierówna walka z czasem i z siłami dużo silniejszymi od tych, którymi dysponuje ludzkość. 
 

Nie ukrywam tego, że to lektura wcale nie tak prosta, jak to zwykle bywa z fantastyką skupioną jedynie na jakichś wizjach przyszłości i akcji. Problem trzech ciał pełen jest spekulacji filozoficznych, naukowych, polityki, kosmologii, fizyki, matematyki i to może dawać sporo frajdy jeżeli ktoś się trochę tym interesuje, ale też może być dużą trudnością jeżeli ktoś w tych dziedzinach czuje się słabszy i nawet nie potrafi wyobrazić sobie tych wszystkich protonów, wzorów, jednostek i wymiarów. Gwiazdy do ciebie migają i wiesz że nie powinno tak być, ale tak się dzieje - naukowiec nie ogarnie, a ty jako laik? Próba poszukiwania z nimi odpowiedzi na różne pytania jest naprawdę ciekawą przygodą. A mimo tej niełatwej otoczki, udało się zbudować atmosferę niepokoju na tyle silną, by czytelnik nie miał ochoty książki odkładać, zupełnie jakby miał do czynienia z dobrym thrillerem.
Cixin Liu może nie jest mistrzem opowiadania, stworzył jednak coś bardzo oryginalnego, zadaje ciekawe pytania. Na pewno moim zdaniem warto. Ja jestem ciekawy ciągu dalszego, więc lekturę trylogii będę kontynuował, korzystając z tego że całość niedawno wznowił REBIS.

A serial? Moim zdaniem dopiero po książkach, zwłaszcza że pomieszane są wydarzenia z różnych tomów. Ale mimo zmian i mimo wad (np. co to za serial, gdzie bohaterowie są kompletnie nam obojętni, nikogo się nie polubi), to naprawdę fajnie się ogląda. Trzeba tylko trochę wytrwać, bo pierwsze odcinki mogą trochę zamącić w głowie, potem robi się ciekawej i bardziej układa się wszystko w całość. A wizje VR - bardzo smakowite. Czekam na kolejny sezon.

2 komentarze:

  1. Na "Problem trzech ciał" mam ochotę już od dawna, ale boję się, że będzie ona dla mnie za trudna. Chociaż może to kwestia przełamania się? Nie wiem. Na razie zbieram się na odwagę. by sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to trochę jak z Dukajem, trzeba dać sobie szansę i nawet jeżeli nie łapie się wszystkiego z nauki, docenić samą wizję, pomysł, pewne przesłanie

      Usuń