wtorek, 16 kwietnia 2024

Teściowe wiecznie żywe, czyli kochamy Was, ale dajcie nam odetchnąć

Dziś zapraszam do warszawskiego Teatru Kamienica, miejsca które lubię od lat, nawet jeżeli ostatnimi laty częściej wybieram zupełnie inny repertuar i inne sceny. Co kto lubi - ja po prostu nie zawsze dobrze odnajduje się w lekkim repertuarze, choć uważam, że jest potrzebny i zespoły, które starają się go realizować bez lekceważenia publiczności, warto doceniać i wspierać. 

Teatr świętujący swoje 15-lecie, nie zwalnia tempa - niedawno robili premierę książki o Emilianie Kamińskim, który przecież był twórcą tego miejsca, a nie tak dawno zaprezentowali widzom swoją najnowszą premierę. Teściowe wiecznie żywe to spektakl komediowy, ze sporą dawką muzyki, w ciekawy sposób łączący młodzieżową energię i talent komediowy aktorek z doświadczeniem. Ponieważ sztukę napisał Jakub Zindulka, polska wersja łączy trochę dwa światy - w cudownie lekki nastrój wprowadzają nas utwory z czeskich list przebojów (np. w przerwach), bohaterowie noszą imiona i nazwiska z pierwowzoru scenariusza, ale zdecydowano się na wprowadzenie pewnych akcentów bardziej znajomych dla polskich widzów. Reżyserii podjął się Olaf Lubaszenko, a w obsadzie mamy zarówno teatralną świeżą krew, jak i twarze lubiane i rozpoznawane od lat. 


Jindra i Karel (w tych rolach Katarzyna Ucherska i Jakub Józefowicz) pozornie mają wszystko, czego potrzeba do rozpoczęcia szczęśliwego życia – własny kąt, stabilizację i przede wszystkim wielką miłość. Mają też mamy i to tak skrajnie różne, że oboje czują iż najlepiej trzymać się od nich trochę na dystans. Ba, nawet o ślubie im nie mówią, żeby za bardzo nie narażać się na ich reakcję. O ile jedna pewnie by jedynie przyklasnęła, choć byłaby zdziwiona tym po co im formalizowanie związku, o tyle druga mogłaby mocno się zbulwersować, bo dla swojego synka chciałaby lepszej partii. Tu jednak nie chodzi o pochodzenie, czy nawet o pieniądze, choć jedno i drugie wysuwane jest jako argument, a raczej o charakter i podejście do życia. Gene Sedláková (kapitalna Izabela Dąbrowska) to lekkoduch i hipiska, dla której seks, używki i korzystanie z wszelkich uciech to sposób na życie, zaś Karla Králová (Ewa Gawryluk) to bezwzględna bizneswomen, przeliczająca wszystko na zyski w przyszłości. Obie jednak mają coś wspólnego - chętnie by dalej opiekowały się swoimi dziećmi, krytykując je, spędzając z nimi jak najwięcej czasu i przerabiając na swoją modłę. Mamusia wie najlepiej i nie odpuści, bo przecież chodzi o szczęście jej dziecka, prawda? Gdy jedna ciągnie w jedną, druga w przeciwną, a dzieci najchętniej by uciekły jeszcze gdzie indziej, to wiadomo że będzie napięcie. 

Pierwszy akt jest jednak dopiero przygrywką wobec tego co będzie okazją do niejednego wybuchu śmiechu, ale i odrobiny refleksji w drugiej części spektaklu. Co bowiem może zmienić obie kobiety, by trochę wyluzowały jeżeli chodzi o oddanie kontroli swoim pociechom, ale i życzliwiej spojrzały na siebie nawzajem, gdy dotąd nie chciały powiedzieć nawet jednego dobrego słowa? Przekonajcie się sami.

Młodzi na pewno wnoszą tu energię, sporo ruchu, warto docenić ich talent wokalny czy choreograficzny, choć niektóre z tych elementów wydają się tu trochę wspięte na siłę. Szkoda też że tak wyraźnie znikają nam z pola uwagi w drugim akcie. To jednak dzięki Dąbrowskiej i Gawryluk ten spektakl ma w sobie tak duży komediowy potencjał. Jest lekko, bez większej wulgarności, a granie na przeciwieństwach ich charakterów i doświadczeń życiowych daje sporo uciechy.

Więcej o spektaklu: https://teatrkamienica.pl/pl/

Autor:Jakub Zindulka
Reżyseria:Olaf Lubaszenko
Tłumaczenie: Jan Węglowski
Scenografia i kostiumy: Anna Rudzińska
Muzyka i aranżacje: Paul Gavlic
Choreografia: Jan Kliment

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz