piątek, 26 kwietnia 2024

One for sorrow, Two for joy - Zoe Sugg, Amy McCulloch, czyli Stowarzyszenie Srok

Młodsza córa wyprosiła mnie o tą serię (bo była fanką Girl Online), a ja przy okazji sam przeczytałem, skoro Wydawnictwo Insignis było tak miłe, że podrzuciło do recenzji nie tylko drugi, który niedawno miał premierę, ale i pierwszy.

Wyobraźcie sobie stare budynki szkoły na Wyspach Brytyjskich, te klimaty łączące elitarność, tajemnicę i mrok. Oczywiście szkoła z internatem, więc młodzież z jednej strony podlega dość surowym regułom, ale i dość szybko znajduje sposoby na to, by je omijać. W tych oto murach i w tej atmosferze, będziemy próbowali wraz z bohaterkami rozwiązać pewną zagadkę. 
Piszę notkę o obu tomach, bo nie za bardzo wyobrażam czytanie ich odrębnie. Choć pierwszy kończy się jakimś domknięciem, dopiero drugi przynosi wszystkie odpowiedzi.


Autorki od początku całkiem zgrabnie igrają z czytelnikiem - dwa wątki prowadzone równolegle, rozdziały pisane naprzemiennie z punktu widzenia dwóch dziewczyn, uzupełniają się, ale i dają niejednokrotnie trochę materiału do podejrzeń. Czasem się one zbliżają, innym razem rozchodzą, wściekłe na siebie, pełne podejrzeń, jakichś pretensji. Audrey jest w szkole nowa, przyleciała ze Stanów, gdzie przeżyła dość traumatyczne wydarzenia i rodzina uznała, że dobrze zrobi jej zmiana otoczenia. Wszystko dla niej jest nowe, trudne i przydałoby się jej wsparcie, jednak początki nie są łatwe. Jej współlokatorka Ivy wydaje się dość oschła, trzymająca się na dystans i obie nie bardzo przypadły sobie do gustu. Zbliżają je jednak pewne dziwne wydarzenia dziejące się w szkole. Cała wspólnota żyje jeszcze tym co wydarzyło się tuż przed wakacjami - jedna z najbardziej popularnych dziewczyn zginęła tragicznie, a teraz ktoś zaczyna rozsyłać do wszystkich podcast sugerujący, że to nie był wypadek ale morderstwo.
Obie dziewczyny powoli się zbliżają do siebie, postanawiając najpierw każda niezależnie, a potem razem, wyjaśnić tą sprawę. Nie wiedzą, że ściągają na siebie duże ryzyko.

W całej tej atmosferze szkolnych problemów z nauczycielami, z zasadami, ze zdobyciem akceptacji, z jakichś uczuciowych perypetii mniej lub bardziej szczęśliwie umiejscawianych uczuć, która jest raczej typowa dla książek ze szkołą z internatem w tle, tu dodatkowo mamy zbrodnię, tajemnice z przeszłości, tajne stowarzyszenie, które powstało podobno by chronić uczniów, a tymczasem... Młodym pewnie będzie się to podobać - ta ekscytacja, jeżeli coś ci się uda, jeżeli zdobędziesz czyjeś zainteresowanie, ten dół, gdy czujesz się zdradzony, to przecież dla nich takie prawdziwe. Gdy się ma lat naście wszystko przeżywa się tak intensywnie. Humoru w tym niewiele, więcej napięcia. Grozy? Cóż odrobinę, to raczej budowanie atmosfery niepokoju niż straszenie. Tajne korytarze, jakieś plany, odkrywanie spisków lub zakazanych romansów z nauczycielem - to raczej w tą stronę. 

W śledztwie co i rusz podejrzenia kierują się w inną stronę, nabieramy pewności lub ją kompletnie tracimy i to też może się podobać.

Przyznam, że czyta się nieźle, a drugi tom i jego finał naprawdę funduje naprawdę ciekawy zwrot akcji. Dobrym pomysłem jest zmiana bohaterek, opowiadanie rozdziałów z różnych punktów widzenia, pokazywanie różnych sytuacji z dwóch stron - to nawet od strony psychologicznej dla młodych może być ciekawe, pozwolić na zmianę perspektywy może i w przeżywanie własnych problemów. Oczywiście ktoś bardziej polubi Ivy, ktoś inny Audrey, każda ma swoje lepsze i gorsze chwile, to też ma jednak swoje zalety - trudno przyznać definitywnie kto się myli, a każde ukrywane kłamstwo prędzej czy później odbije się czkawką. Ich przyjaźń przechodzi przez kryzysy, ale obie potrafią pewne sprawy wybaczyć. Tylko czy na pewno wszystkie?

Niezły thriller, który spodoba się pewnie bardziej młodym, szczególnie tym, którzy kochają styl dark academia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz