Tym razem nie nowość, choć reedycja dużo bogatsza od oryginału, bo dodano koncert, a całość z roku 1991 zremasterowano. Z przyjemnością zanurzam się w te dźwięki, bo VooVoo i Wojciech Waglewski byli obecni w moich muzycznych wyborach jeszcze od lat 80 i nadal mam do nich sentyment.
I nagle okazuje się, że płyta sprzed 30 lat, nadal kołysze i sprawia przyjemność. I muzycznie i tekstowo.
Ktoś by powiedział - banał, nagrać coś o miłości. Ale przecież Waglewski nigdy nie pisał tekstów oczywistych. Ze spraw ulotnych, łapanych myśli czy obserwacji, budował historie, które są oryginalne, które się nuci i pamięta bo są niepowtarzalne. Czym jest "Strategia śrubokręta" i czemu mężczyzna tak często wybiera "Wannolot" jako strefę wyciszenia. I jak zwykle - wokalowi towarzyszy gitara, która w cudowny sposób wchodzi w dialog, podkręca coś, dopowiada albo komentuje. To bluesowo-rockowe granie mocno przypomina to co Pan Wojciech z zespołem, choć przecież większość materiału nagrywał sam (wspomagany m.in. przez nieodżałowanego Stopę i Edytę Bartosiewicz). Jest więc jakby kameralnie, bardziej intymnie.
A na koncercie te same numery w dużo bardziej rozbudowanych wersjach, może jest ciut nowocześniej. Przyjemność jednak ta sama. I te same emocje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz