Zaczyna się niewinnie. Oto na scenę wkracza Max (Andrzej Poniedzielski) ze szklaneczką z trunkiem, siada do maszyny do pisania i zaczyna pisać. Co chwilę do pokoju zaglądają jakieś postacie, zamierają w oczekiwaniu, by po chwili – widząc, że Max gniecie kolejną kartkę z tekstem – wycofać się z pokoju. Początkowo nie wiemy co się dzieje, jednak w trakcie spektaklu dowiadujemy się, że osobnicy zaglądający do pokoju to wymyśleni przez Maxa bohaterowie z jego nowo tworzonej sztuki, którzy czekają aż autor dalej pociągnie tekst. Tekst sztuki pisanej przez Maxa zatrzymał się w momencie kiedy Sheile i Norman mają obchodzić kolejną rocznicę ślubu, a zaproszonymi na obiad są: Jenny – siostra Sheile i jej mąż David. Ponieważ Max nie ma pomysłu na ciąg dalszy, postacie zbuntowały się i zamknęły go w odosobnieniu, aby już nie wymyślał im ich losu. Teraz to one postanowiły wziąć sprawy we własne ręce i napisać ciąg dalszy. Ale też niezbyt dobrze im to idzie, a ich rozmowy wywołują śmiech na widowni. Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy w ten świat literackiej fikcji zawitają prawdziwi, realni ludzie, Sandy i Hal i przez przypadek odkryją przed pozostałymi sekret Normana – jego tajny dziennik, w którym dokumentuje historię swojej zdrady z siostrą żony. Sekret wychodzi na jaw i się zaczyna…
Wzajemne oskarżenia o zdradę, o oziębłość, zaprzeczenia, różne podejścia do zaistniałej sytuacji usatysfakcjonują tych co lubią komedie. Śmiejemy się zarówno z gapowatego Davida (świetny Wiktor Zborowski) jak i lekceważącego problem, bezczelnego Normana (rozśmieszający Marcin Perchuć), żal nam wiernej Sheile (niemożliwie śmieszna w scenie przyśpieszania akcji Katarzyna Kwiatkowska), co nie umniejsza zabawy, kiedy rozmawia z winowajcami, szczególnie z własną siostrą Jenny (przezabawna, rozśpiewana Joanna Liszowska). Patrzą na to „realne” postacie, Sandy (Anna Cieślak) i Hal (Szymon Bobrowski), jej mąż. On zachowuje się trochę jak erotoman-gawędziarz, ona wygląda na bardziej skupioną na rozwoju sytuacji. To, że przypadkowo trafili w to miejsce, do realnego domu pełnego wymyślonych postaci i ich problemów, niepostrzeżenie staje się punktem wyjścia do spojrzenia na ich własny związek. Czy sposób w jaki rozwiązują problem wymyśleni bohaterowi będzie równie łatwy do rozwiązania problemów w realnym związku? Bo związek realnych postaci daleki jest od tego wymarzonego. Z pozoru mało znaczące kłopoty, zawoalowane pretensje znamionują poważny kryzys, pokazują, że niekiedy małżeństwo to związek dwóch obcych sobie ludzi, samotnych, zamkniętych pod jednym dachem, którzy aby przetrwać będą kłamać i oszukiwać. Tylko właściwie po co i dlaczego. Nie ma w nich już ani miłości, ani przyjaźni. Nie wykazują nawet zbytnich emocji, brak w nich namiętności. Czyżby tak wyglądać miały współczesne związki widziane oczami Woody Allena?
Namiętności i zdrady, pretensje i miłość, wyrzeczenia i pojednania to wszystko dzieje się na scenie w zawrotnym tempie. Śmiejemy się z perypetii wymyślonych bohaterów i cieszymy, że potrafili sobie wybaczyć. Ot, bajka z dobrym zakończeniem. A jak będzie z bohaterami realnymi? Też potrafią sobie wybaczyć?
Widownia zapełniona do ostatniego miejsca, przede wszystkim młodymi ludźmi, którzy zaśmiewali się z tego co na scenie wyprawiali bohaterowie, bo doprawdy cała obsada dobrana została perfekcyjnie, a akcja nie zwalniała nawet na sekundę. Do tego pięknie dobrana oprawa muzyczna daje pełny obraz tego spektaklu. Po prostu dobra, inteligentna, mądra komedia. I dobrze, że pod koniec widać było, że ten temat do nich trafia, że przychodzi refleksja o kondycji współczesnych związków, również tych międzyludzkich.
Polecam!
MaGa
Teatr 6. Piętro - „Miłość w Saybrook”
Autor: Woddy Allen
Tłumaczenie, opracowanie i reżyseria: Autor: Eugeniusz Korin
Opracowanie muzyczne: Tomasz Szymuś
Scenografia: Maciej Chojnacki
Występują: Szymon Bobrowski, Barbara Kurdej-Szatan/ Anna Cieślak, Katarzyna Kwiatkowska, Marcin Perchuć, , Wiktor Zborowski, Joanna Liszowska, Andrzej Poniedzielski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz