Skoro tak różne klimaty muzyczne ostatnio u mnie, to dorzućmy 
kolejny, trochę w okolicach reggae. No może nie do końca, bo płyta Gutka
 bliżej jest popu, ale umiejętnie wykorzystuje różne elementy, a on sam 
jest kojarzony choćby z wcześniejszymi dokonaniami z Indios Bravos. 
Gutek
 wykorzystał czas pandemii, by wreszcie pokazać swoją bardziej osobistą 
odsłonę - na płycie nie tylko śpiewa, ale i sam napisał teksty.
Tym 
razem unika klimatów hiphopowych (a przecież współpracował też choćby z 
Paktofoniką, Vienio, Pele i innymi). Bliżej za to tu do rockowo-popowych
 piosenek, które spokojnie mogłyby zabrzmieć w prawie każdym radiu. I 
może to jest jakiś pomysł na sukces? Wyjść trochę z szufladki artysty 
alternatywnego i przebić się niczym Piasek czy ostatnio Bednarek do 
mainstreamu? 
Charakterystyczny głos, melodyjny zaśpiew, dobrze dobrany zespół współpracowników dają potencjał tego, że może się udać. Słucha się tego naprawdę bardzo fajnie. Nawet w spokojniejszych numerach, udało się zawrzeć jakiś kawałek pazura (choćby jakaś solóweczka), żeby nie było nudno. Klimatu reggae trochę jest, ale nie we wszystkich kawałkach, więc bez obaw, że będzie jednogatunkowo.
Długo pisać nie ma co - posłuchajcie sami, bo to bardzo przyjemna, relaksująca, bujająca muza.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz