Czas pandemii chyba jedynie dla pisarzy okazał się błogosławiony, bo nic nie odciągało ich od pióra. Wiadomo - wena nie przyjdzie na zawołanie, zamknięcie też wywołuje blokadę, generalnie to był jednak czas mam wrażenie dość twórczy. I teraz zbieramy plony. Wśród różnych rzeczy, które wtedy pisano, pojawiło się kilka projektów pisanych na szybko, pod wpływem impulsu, do sieci i w odcinkach. Masz w głowie jakiś wstępny pomysł, ale nie wiesz dokąd zaprowadzi cię ta historia. A czytelnicy na bieżąco komentują, podpowiadają, pytają...
Tak trochę powstała "Prosta sprawa". Jak sam opowiadał o tym Chmielarz pomysł wstępny był typu: facet przyjeżdża do obcego miasta, robi rozpierduchę, czy też raczej porządek ze złymi ludźmi i wyjeżdża. I rzeczywiście, w wydaniu papierowym, choć już doszlifowanym nadal czuć w tym ten charakter prozy mało skomplikowanej, ale pociągającej niczym najlepszy film rozrywkowy. Taki z prostą fabułą, ale za to z mordobiciem, z akcją, z postaciami naszkicowanymi grubą kreską. Czasem zanurzamy się w takie klimaty z przyjemnością.
I tak też miałem ja z "Prostą sprawą". Niewiele kombinowania, troszkę humoru i jeden sprawiedliwy (choć sam nie do końca czysty), który robi porządek.
Facet przyjeżdża do Jeleniej Góry jak się potem dowiadujemy, by na jakiś czas się ukryć u dawno poznanego mężczyzny, oddać mu dług i skorzystać z tego, że nikt go tu nie zna. Tymczasem okazuje się, że ten u którego chciał się schronić, sam ma kłopoty i musi się ukrywać. Prosta sprawa - trzeba więc mu jakoś pomóc. I tak krok po kroku bohater ładuje się w coraz większe kłopoty, zostawiając za sobą rozwalone nosy, połamane ręce i trupy. Cóż, czasem tak trzeba. Zwłaszcza gdy ktoś pierwszy go atakuje i naprawdę zasługuje na prztyczka w nos.
Nie szukajcie w tym logiki i prawdopodobieństwa. Dajcie się porwać niezłej zabawie. Bezimienny bohater pokaże Wam Karkonosze troszkę od innej strony niż ta turystyczna. Ale zostawi za sobą teren może choć troszkę wyczyszczony z bandyterki.
Sensacja w amerykańskim stylu, może zbyt prosta dla wyrafinowanych gustów miłośników kryminałów, ale zabawa przednia. Któż z nas czasem nie ogląda czegoś klasy B z uśmiechem na twarzy. To tak jakby w Polsce pojawił się cykl na miarę Jacka Reachera. Bo przecież kontyuacja będzie, prawda panie Wojciechu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz