Co prawda nie domknąłem sobie jeszcze trylogii pruszkowskiej i czeka mnie jeszcze jeden tom, to Bartosz Szczygielski ma u mnie kartę zaufania, bo niewielu jest autorów kryminałów, którzy tak mocno by mnie poruszyli tym co piszą. Czuje się, że tworząc fabułę, stara się przekazać emocje, prawdziwe problemy i nawet jeżeli bohaterowie dalecy są od tego, żebyśmy ich mogli polubić, wchodzimy w ich skórę i z dużą intensywnością doświadczamy tego co oni.
Podobny zabieg można zaobserwować w najnowszej powieści Szczygielskiego - tym razem to thriller psychologiczny, zagadkowy i niepokojący. I przyznam się, że choć pewne domysły pojawiły mi się dość wcześnie, spotkałem się już gdzieś z podobnymi rozwiązaniami fabularnymi, nie odebrało to frajdy z kontynuowania lektury. Przypomina ona trochę poruszanie się po labiryncie, gdzie chwilami idziemy na oślep, a chwilami zapala się światło i nawet widzimy jakieś strzałki prowadzące ku wyjściu. Podobnie czuje, a może nawet jeszcze gorzej czuje się bohaterka - ona bowiem nawet nie wie, że w takim labiryncie jest. Tak jakby budziła się z nieświadomości, czasem rozpoznawała miejsce, innym razem nie, coś robiła, a potem znowu jej film się urywa.
No i co? Alkohol? Narkotyki? Ktoś ją w coś wrabia? Pytań mamy pewnie tyle samo co i ona. Wydaje jej się, że pamięta wszystko sprzed kilku dni - mąż, dom, gabinet psychoterapeutyczny w jakim pracuje, pacjenci, poukładane życie. Nagle budzi się w mieszkaniu sama, w sterylnym mieszkaniu, ale czuje, że wydarzyło się coś bardzo złego i dla niej niezrozumiałego. Szuka więc odpowiedzi.
Bez pieniędzy, bo nagle brak środków na koncie, bez telefonu, bo dziwnie znika zasięg, bez podstawowych informacji, które przecież powinna mieć. Gdzie jest mąż? Co się stało? Czemu zniknął?
Obok niej w tej trudnej sytuacji pojawia się przyjaciółka z przeszłości, przebojowa, wspierająca. Nie może być jednak przecież przy Magdzie non stop, zaniki pamięci wciąż się zdarzają, a wokół pojawia się coraz więcej dziwnych informacji na temat tego, że widziano ją gdzieś, czego ona kompletnie nie pamięta. Kochanka męża? O co tu chodzi? Naprawdę, ciarki gdy czytasz jak bohaterka patrzy na swoje uśmiechnięte zdjęcia i nawet nie pamięta kiedy były robione, są nawet większe, niż przy czytaniu w innych książkach o jakichś okrutnych czynach.
Gęsty od pytań, zagadek i emocji thriller, kierujący naszą uwagę nie tylko na to co dziś, ale i na przeszłość, o której bohaterka woli zapomnieć. Szczygielski dotyka problemów z którymi być może mamy mało do czynienia na co dzień, pisze chwilami brutalnie, pokazując jak wiele sposobów, czasem destrukcyjnych dla nas samych, szuka nasz mózg na poradzenie sobie z traumą. Nawet przemoc potrafimy racjonalizować, wypierać lub negować. Niełatwa lektura, na pewno nie daje takiej satysfakcji jak wiele prostych kryminałów (zagadka - śledztwo - rozwiązanie), jednak na pewno ciekawa i podobnie jak trylogia pruszkowska mocno dotykająca mrocznej strony ludzkiej natury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz