Przedziwny film. Spodziewamy się, że będzie to mocna wypowiedź polityczna, sprzeciw wobec agresji Rosji na Ukrainie. I jest. Ale jednocześnie jest tu tyle kafkowskiej wizji, absurdów i przerysowań, że film nie jest jedynie komentarzem do konkretnych wydarzeń, a staje się czymś bardziej uniwersalnym - trochę niczym "Akty i fakty" odsłania przed nami kulisy nie tylko tego jednego konfliktu, ale wszystkich manipulacji politycznych, tego jak łatwo nami manipulować. Nami jako opinią publiczną, nami jako mieszkańcami, przedstawicielami konkretnych narodów, kłamiąc, odwołując się do emocji, stosując metodę kija i marchewki. Siergiej Łoźnica chwilami potrafi wywołać na naszych twarzach uśmiech fundując groteskę, by zaraz go nam zetrzeć z twarzy, gdy zdajemy sobie sprawę jak bardzo to co widzimy może być realne i jakie może mieć konsekwencje.
Oto grupa aktorów opowiada o swojej tragedii, gdy zbombardowano ich dom - telewizja posłuszna prorosyjskim separatystom oczywiście oskarża o to Ukraińców. Kolejna scena: ukraińskiego żołnierza przywiązuje się do słupa z tabliczką, że strzelał do cywili - jak niewiele trzeba aby dokonał się samosąd. W szpitalu gromadzi się pacjentów, by przekonywać ich, że za poprzedniej dyrekcji było złodziejstwo, pokazując całe stosy lekarstw i żywności. Oczywiście niewiele z tego trafi teraz do ludzi, ale wystarczy ochłap - w czasie wojny każda odmiana na lepsze przyjmowana jest jako błogosławieństwo. Oto wojna, która ma zupełnie inne oblicze od tego jak zwykle wojny rozumiemy. Padają kule, ale przecież obie strony konfliktu przekonują że bronią swoich interesów, swojego narodu, ratują kraj od klęski, złodziejstwa i bandytyzmu. Separatystom przez usta nie przejdzie od kogo otrzymują wsparcie, a "zielone ludziki" to anonimowi ochotnicy, nie żadna zorganizowana formacja. Do tego propaganda ogłupiająca ludzi, przekupująca jakimiś obietnicami, utrzymująca w stanie bezradności - zobaczcie świat ma Was w dupie i ta zmiana jest już nieodwracalna, wschód Ukrainy już zawsze będzie nasz...
Fakt iż nie ma tu spójnej fabuły, jeszcze bardziej poraża i nadaje temu obrazowi charakter paradokumentu. Czy jednostronnego? Oceńcie sami.
Smutny to film, mimo groteskowych akcentów. Nie dający nadziei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz