Schemat, który niby pojawiał się w ciągu ostatnich lat sporo razy, rozsławiła go "Zaginiona dziewczyna", ale jak widać wciąż może być sprzedawany w różnych wariantach. Znika młoda piękna i młoda dziewczyna, nie ma ciała, nie ma śladu, pozostał otwarty samochód na parkingu. Uruchamiana jest cała machina poszukiwań, śledztwo i media... Kto mógł maczać w tym palce? Jaki był motyw?
Rozdziały przeplatają teraźniejszość i determinację siostry zaginionej oraz przeszłość, dzięki której poznajemy ostatnie miesiące przed zniknięciem. Meredith zaskoczyła swoich bliskich, wychodząc za mąż za faceta prawie dwa razy starszego od siebie. Jej siostra Greer od początku uważała, że to kiepski pomysł - pal licho pieniądze, ale w tym związku nie ma prawdziwej miłości.
Nic więc dziwnego, że jednym z jej pierwszych podejrzanych był mąż. Może mu się znudziła, może chciał zgarnąć jej polisę... W ocenie kobiety policja niewiele robi, rodzina bryluje w mediach, rozpoczyna więc własne poszukiwania jakichś śladów. To co znajdzie mocno ją zaskoczy, bo okaże się że nie znała wcale siostry tak dobrze jak jej się wydawało.
To było idealne małżeństwo czy jednak nie? Za fasadą pięknych willi dzieją się różne rzeczy. I sam blichtr nie zawsze daje prawdziwe szczęście... Może więc Meredith sama uciekła i się gdzieś ukrywa.
Z tych okruszków sami musimy zbudować jakąś własną wersję odpowiedzi i cała zabawa w tym, by uczynić to przed finałem i zanim Greer pozna wszystkie odpowiedzi.
Miłe czytadło, choć pewnie po kolejnych przeczytanych książkach, szybko wyleci też z głowy.
A teraz pora na coś retro... Zgodnie z zasadą: jeden kryminał kończę, kolejny zaczynam.
Czyli nie ma tu nic, co by zaskoczyło albo na dłużej zapadło w pamięć? To ja chyba podziękuję ;).
OdpowiedzUsuńtrudno żeby w tej masie wydawanych rzeczy nie było średniaków
Usuń