piątek, 28 lutego 2025

Ojciec, czyli tak ludzkie i nieludzkie jednocześnie...


Luty kończę na blogu kapitalnym spektaklem - kolejna notka dialogowana z M. Dawno nie byliśmy tak poruszeni.
I porządkuję materiał na marzec, bo jest tego tyle że spokojnie uzbiera się już na prawie cały miesiąc, a ja przecież mam w planach kolejne książki, przedstawienia, filmy, płyty...


MaGa: Akademia Teatralna po raz kolejny pokazuje, że młodzi adepci sztuki teatralnej potrafią naprawdę wiele. Może jeszcze nie mają znanego nazwiska, ale już im niewiele brakuje by dorównać wielkim aktorom dramatycznym. Dowodem tego jest przedstawienie dyplomowe IV roku AT w Warszawie, spektakl „Ojciec” z tekstem i w reżyserii Agaty Duda-Gracz. Wstrząs, szok, zdziwienie…


Robert: Przemyślane, świetnie zagrane, poruszające. Od początku do końca jesteśmy w pewnej historii. Bolesnej, intrygującej, zmuszającej do zadawania pytań. Choć na pewno warstwa wizualna jest tu najmocniejszym punktem, na pewno warto docenić też konsekwentne trzymanie się założonych rozwiązań - nie zawsze dla odbiorcy komfortowych, ale zmuszających go do skupienia, do zostawienia wszystkich spraw z którymi przybył za drzwiami. 


MaGa: Nieoczywiste powitanie w progu pracowni rzeźbiarskiej i takież pożegnanie, przerażająca scena końcowa, a pomiędzy akt tworzenia arcydzieła na rzecz boskiej chwały przez twórcę dążącego do doskonałości. Tylko czy twórca, uczestnicząc w tworzeniu krucyfiksu, może przyjąć, że tworzy dzieło boże a jego praca to akt boży? A co będzie jeśli uzna, że doskonałość to tylko prawda, więc żeby poczuć ją prawdziwie trzeba będzie zobaczyć ją w naturze, zaobserwować ją z bliska?




Robert: Dotykamy na pewno aktu twórczego i religii. Ale tu i jedno i drogie mogą ocierać się o sprawy wzniosłe, jak i bardzo przyziemne. Odbiorca ma czuć emocje, twórca musi je pokazać, staje się kreatorem i im bardziej jest w tym doskonały, tym bardziej może być oderwany od spraw doczesnych. To wcale nie przypadek, że wielu genialnych rzeźbiarzy, malarzy, którzy tworzyli dzieła religijne, swoim życiem byli bardzo daleko od świętości. Chyba to jednak nie przeszkadzało nawet zamawiającym - biskupom, możnowładcom, dopóki ich dzieła wzbudzały zachwyt lub grozę, jednocześnie przynosząc rozgłos tym, którzy za nie zapłacili. Świątynia mająca przecież dzieło, które chcą wszyscy zobaczyć, ma przecież nie tylko więcej owieczek do opieki, ale i bardziej wypełnione tace.


MaGa: Pułapki myślenia. Czy chcąc stworzyć arcydzieło na chwałę bożą można zrobić coś co będzie świętokradztwem? Kto wówczas ma nad twórcą władzę: Bóg czy diabeł? Czy w takim przypadku artysta podlega osądom moralnym? Kto jest tytułowym ojcem: ojciec rodziny, ojciec arcydzieła czy Bóg Ojciec tworzący dzieło boże? Pytania się mnożą a odpowiedzi tak łatwo nie nadchodzą. Uwielbiam takie spektakle.


Robert: Wejście w sposób myślenia człowieka sprzed wieków, w jego mentalność nie jest łatwa, wiele rzeczy natychmiast budzi w nas sprzeciw, oburzenie. Mężczyźnie, bogatemu, ustosunkowanemu, wolno po prostu więcej. Łącznie z tym, że to on może decydować o losie innych, stojących podłóg ówczesnych kryteriów po prostu niżej.
A gdy jest artystą? Czy można mu wybaczyć jeszcze więcej, bo przecież tworzy rzeczy, które mało kto potrafi? Nawet gdy zadaje cierpienie?


MaGa: Wszystko w tej opowieści jest spójne, porywające i przerażające jednocześnie. Nadzieja i cierpienie, rozkosz i ból, życie i śmierć. Wszystko miesza się ze sobą jak to w życiu bywa, jednak iluzja artysty i jego szaleństwo prowadzi nas w rejony nieznane, których nie chcemy poznawać a potem żałujemy, że kurtyna nie opadła wcześniej. Dlatego siedzimy na widowni oniemiali z natłokiem myśli w głowie. Czy droga do osiągnięcia świętości musi być usłana ofiarami? Czy modląc się do Jezusa na krzyżu przypadkiem nie dajemy tym samym przyzwolenia jakiemuś innemu twórcy na jego szaleńcze idee? Skóra cierpnie…


Robert: No my nie dajemy, choć pewnie oglądając tą sztukę można mieć takie pytania. Na pewno to również opowieść o kosztach jakie płaci artysta - dążenie do perfekcji spala, nigdy nie daje spokoju, odbiera całą radość życia. To jak ściganie się ze Stwórcą, by osiągnąć Jego możliwości.


MaGa: Szalony artysta, który wpływa na otoczenie, ale zdolny stworzyć arcydzieło. Szarzy ludzie i szara ich rzeczywistość. Szara, wspaniała scenografia pracowni rzeźbiarskiej i niebanalne kostiumy. Mało tekstu, a jednak ten tekst aż krzyczy; tak jak niemo krzyczy rzeźba Stwórcy. Wszystko w tym spektaklu jest ludzkie i nieludzkie jednocześnie… tego nie da się opisać słowami, bo siedzi pod skórą i trudno dobrać słowa, które opiszą nasze emocje.


Robert: Muzyka, surowa scenografia, kostiumy, kapitalnie się uzupełniają, tworzą spójną całość. Ale najważniejsi są oni... W sumie nie trzeba wielu słów i tu dzięki ruchowi, gestom, osiąga się fenomenalny efekt. Wyraz twarzy, postawa, mówią tak wiele o kotłujących się w tych postaciach emocjach. Żona i matka towarzysząca niczym duch swojemu mężowi i córce, pomocnik, artysta, biskup, bezdomny, który trafił do nich przypadkiem, dziewczyna która go pokochała, no i wreszcie dzieło - tak genialnie, tak plastycznie i dramatycznie jednocześnie zagrane przez Mikołaja Łukasiewicza. Ale tu trudno mówić nawet o słabych rolach - każde z nich w każdej chwili spektaklu wydawało się w roli. Tak obrzydliwi chwilami, tak odpychający, a jednocześnie tak bardzo się ich rozumie i im współczuje. 

MaGa: Trudno nawet opisać grę aktorską studentów, którzy tworzą ten spektakl. Byli po prostu nieziemscy. Każdy z nich wnosił w tę historię coś innego, ale razem stworzyli nieprzeciętne przedstawienie, które zapada głęboko w duszę, myśli i nie pozwala o sobie zapomnieć. To już nie studenci – to uformowani, dojrzali aktorzy. Ogromne, ogromne brawa dla nich i dla reżyserki, która stworzyła ten spektakl.

Robert: I choć to trudne dla widza do zaakceptowania, nie wychodzą z roli, nie widzimy ich wśród braw, kwiatów, w blasku fleszy. Choć na to zasługują. Tu jednak tak chyba było lepiej.
Idźcie koniecznie. Wychodzi się z ciarami na plecach.


Ojciec - Collegium Nobilum - więcej tu
reżyseria, tekst, scenografia, kostiumy: Agata Duda-Gracz
muzyka: Łukasz Wójcik-Zawierucha
reżyseria światła i wokal: Cezi Studniak
współpraca choreograficzna: Piotr Wach
Asystentury: Karolina Bondaronek, Kinga Cybul, Malwina Dutkiewicz, Anna Kryńska, Aleksander Raczek, Marta Sitarz

Obsada: Stanisław Kawecki, Klementyna Lamort de Gail, Mikołaj Łukasiewicz, Norbert Panert,
Agnieszka Rajda, Jan Sałasiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz