Nie zdążyłem z filmami oscarowymi jak planowałem, będzie więc pewnie za jakiś czas uzupełnienie, może zbiorcze, bo notek gromadzi się całkiem sporo. O jednym filmie jednak chcę napisać już dziś, bo jak czuję będzie to nagroda dla Emmy Stone za główną rolę kobiecą.
Zagrała perfekcyjnie, wykorzystując ten scenariusz do maksimum. Wokół postaci przez nią graną utworzyło się już całkiem sporo interpretacji, a pewnie to ile włożyła w nią życia i emocji, trochę pomogło w tym, by nie była ona jednoznaczna. Obiekt eksperymentu, żywa lalka, zabawka, obiekt pożądania, z czasem zmienia się w istotę niezależną, podejmującą własne decyzje. Wciąż trochę naiwną, w nosie mającą jakiekolwiek normy i zasady, zdolną jednak do emocji i działania już nie zawsze zgodnie z życzeniem innych. Czy to film feministyczny, jak by chcieli niektórzy, o tym że nie da się z kobiety uczynić jedynie bezwolnego obiektu uwielbienia, że prędzej czy później nawet mózg dziecka nauczy się niezależności i wybierze wolność, odrzucając wdzięczność dla swojego opiekuna... Moim zdaniem niekoniecznie i wciąż jest we mnie jakiś niepokój. Niby Yorgos Lanthimos fundował mi go często, tym razem jednak to nie jest kwestia jedynie wyborów etycznych, tak jakby opowiadając o chorych postawach wykorzystujących kobiety mężczyzn sam spełniał jakieś swoje fantazje.
Stworzył bajkę o dojrzewaniu, nie pozbawioną scen malarskich, cudownych, pełnych humoru, ale i takich, przy których raczej czujemy się zniesmaczeni. Krew, dziwne eksperymenty, traktowany dość instrumentalnie seks, a co najciekawsze w tym wszystkim - bohaterka o ciele dorosłej kobiety i umyśle dziecka. Dziewczyna jest niczym czysta tablica, co fascynuje, ale i niejednokrotnie budzi chęć do tego, by ją kształtować według własnych pomysłów.
Nie zna ograniczeń, norm, ani zasad, nie wie co to wstyd, do wszystkiego podchodzi z ciekawością, nic więc dziwnego, że coś co ona traktuje jako przygodę i interesujące doświadczenie, widz odbiera jako manipulację, wykorzystanie o charakterze podobnym jak w przypadku pedofilii. I to jest dziwne, powiedziałbym nawet chore, by czynić z tego jakiś pozytywny fundament drogi do wolności dla Belli. Uczy się ona filozofii, relacji międzyludzkich, rozpoznawania hipokryzji i kłamstw, ale przecież wciąż musi zarabiać na utrzymanie swoim ciałem i jest postrzegana przez większość ludzi właśnie przez wygląd, a nie przez umysł i wnętrze.
Dziwny to film, chwilami zachwycający, innym razem wkurzający. I finalnie prawdę mówiąc jestem daleki od uznania go za arcydzieło, zbyt wiele rzeczy mi tu przeszkadza.
Ciekawe, ale i bardzo przewrotne. Szalony chaos wizualny i również scenariuszowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz