Miłe zaskoczenie. Nie jest łatwo zaciekawić lub zauroczyć krótką formą, bo jeżeli pomysł jest dobry, zawsze chciałoby się więcej i pozostaje niedosyt. Tymczasem Bogusław Chrabota zaprasza nie tylko w podróż po świecie, ale i po epokach, bawi się formą i nie zawsze daje oczywiste wskazówki do odczytania zakończeń. Dzięki temu właśnie to chyba tak bardzo smakuje i zaskakuje.
Trochę przekornie, z nutką humoru, nie zawsze podsuwając oczywiste odpowiedzi, raczej pozostawiając nas z pytaniami i w stanie lekkiego zdziwienia. Chrabota świetnie się czuje zarówno w rozważaniach na temat poszukiwań estetyczno-metafizycznych, kronikarskich relacjach na temat ludzkiej pychy i głupoty, jak i wydawałoby się prostych historiach, w których ważne jest doświadczenie jakiegoś przełomu, przemiany.
Jego bohaterowie kłócą się z Bogiem, oczekują że dostaną jakieś wskazówki od człowieka na łożu śmierci, walczą, umierają za sprawę lub też kompletnie bez sensu, uciekają z raju, płodzą dzieci na obczyźnie. Jedni są przekonani o swej wyjątkowości, inni wręcz przeciwnie, powątpiewają w jakikolwiek sens istnienia.
Dziesięć opowiadań, sporo ciekawych metafor i pomysłów fabularnych. Lektura raczej dla ludzi szukających czegoś więcej niż przyjemne historie zgodne z ich światopoglądem i wartościami. Chrabota skupia się na szukaniu w miejscach nieoczywistych, stawianiu pytań. a tam gdzie część ludzi znajduje coś ważnego, on raczej powątpiewa i pokazuje pustkę.
Jestem bardzo na tak.
Cenię Chrabotę jako dziennikarza, zresztą "Rzeczpospolita" to jedyny dziennik jaki na stałe czytam. Ale nie wiedziałem, że jest tez prozaikiem! Zarówno ten "Zabójca szwoleżerów" jak i starsza "Influenza magna" wyglądają bardzo ciekawie, lubie takie nieoczywiste rozkminy.
OdpowiedzUsuń