piątek, 19 czerwca 2020

Ogrodzenie, czyli my tu, oni tam

MaGa: Teatr Druga Strefa wszedł z przytupem w sezon po epidemiczny wystawiając premierowy spektakl „Ogrodzenie”, sztukę nad wyraz aktualną w obecnej polskiej rzeczywistości, jednocześnie ponadczasową w swojej wymowie.

R.: Odważny ruch, by mimo ograniczonej liczby widzów proponować coś nowego, a nie największe hity teatru - za to na pewno szacunek. Za sięgnięcie po ten tekst, rzeczywiście mocno nawiązujący do wszystkich podziałów polityczno-światopoglądowo-obyczajowych tak żywych w Polsce, również należą się brawa. Choć może całość sprawia wrażenie sztuki przygotowywanej w pośpiechu, w surowych warunkach, to treść myślę że będzie mocno rezonować w widzach, skłaniać do rozmów, a przecież o to chodzi.


MaGa: Zapewne, bo to nie jest sztuka o ogrodzeniu, które podzieliło ludzi. Według mnie to niemal filozoficzne rozważania o kondycji psychiki ludzkiej, której wystarczy byle taśma, którą ktoś inny rozciągnął na naszej drodze (czytaj: niedogodność w naszych utartych schematach myślowych), żebyśmy nagle zobaczyli w nim wroga. A jeśli dodatkowo, ten ktoś, którego postawiono na straży ogrodzenia, sam dobrze nie wie czego i dla kogo tego ogrodzenia pilnuje, jest jedynie przekonany, że czyni słusznie „bo tak!” - wszelkie próby porozumienia są skazane na porażkę.

R.: Wiadomo, że to ogrodzenie ma tu wymiar jedynie symbolicznej granicy, która nas dzieli, przez którą nie potrafimy się dogadywać, przez którą widać wyraźniej wszystkie różnice. A może nie tyle widać, co my sobie wmawiamy, że je widzimy. My tu, oni tam. My mamy misję, wierzymy w to co robimy, a wam to pewnie ktoś zapłacił, bo to niemożliwe, żeby protestować przeciwko wartościom jakie głosimy. Prawda jest tu. Albo tu. I każdy widzi to po swojemu, w zależności od tego po której stronie stanie. Skoro nie przyjmuję odpowiedzi na pytanie dlaczego, to się nakręcam, mam chęć prowokować, wykazać bezsens, im dłużej to robię, tym druga strona bardziej widzi we mnie zaślepionego wroga. Spirala się nakręca.

MaGa: Przytyki, obrażanie słowne – to nie są argumenty, które spowodują zrozumienie drugiej strony. Od słów zaczyna się nienawiść, a od ogrodzenia (okopu) – podział. Kto jest lepszy, a kto gorszy? Czyja racja jest lepsza, kto powinien się dostosować, kto ustąpić? Wszystkie chwyty dozwolone. Agresja fizyczna, szantaż emocjonalny – proszę bardzo. Czy miłość przebije się przez tę niechęć do innego pojmowania świata? czy polegnie?

R.: Gdy podziały zaczynają przebiegać nawet w domach rodzinnych, przy stołach przy których się spotykamy, to trzeba wiele wrażliwości by resztek czułości, bliskości i miłości nie zniszczyć. Dla mnie dlatego chyba najciekawsza z części tego spektaklu to fragment pokazujący matkę i córkę (Halina Chrobak i Anna Sandowicz), bo w nim wybrzmiało wiele słów, które wydają mi się boleśnie prawdziwe i znajome. To jak patrzysz na pewne sprawy, jak żyjesz, co mówisz, nagle staje się ważniejsze niż to kim jesteś. I to jest potworne.

MaGa: Wręcz przerażające. Do mnie przemawiały wszystkie konfiguracje w tym spektaklu. W „Ogrodzeniu” naprzeciw siebie stają zwyczajni ludzie. Nikt ich do ogrodzenia siłą nie doprowadził, przyszli tu z ciekawości, dobrowolnie lub przez przypadek, ale ogrodzenie wywołuje w nich agresję do tych co po drugiej stronie. Wyliczanka, po której stronie jest większość, czy większość ma monopol na „rację”, czy rodzic to zawsze mądrość i doświadczenie?

R.: Zobacz ile pytań się pouruchamiało, może i wydawałoby się niezbyt odkrywczych, ale mimo wszystko ciekawie było zobaczyć to o czym się dyskutuje, rozmawia ze znajomymi. Nagle prawie te same słowa, spostrzeżenia pojawiają się w nas gdy widzimy historię dziejącą się w sferze dużo bardziej symbolicznej. Miasto. Polska. I oto ktoś buduje ogrodzenie, mniej lub bardziej realne, a po jednej i drugiej stronie słyszysz: tylko my, mamy rację, tamci zniszczą kraj.

MaGa: Dla mnie przerażające jest to, że ten spektakl odsłania paskudną rzeczywistość w jakiej dziś żyjemy. Dzieleni przez polityków dla ich własnych korzyści przyzwyczajamy się do tego, że musimy mieć wroga (nawet mało prawdopodobnego czy wręcz wyimaginowanego) żebyśmy mogli na niego przerzucić wszystkie nasze pretensje i żale. Nawet te, które kiedyś nas nie interesowały, nie obchodziły, ale jak już mamy wroga… to mu wytkniemy jego głupotę i pokażemy naszą wyższość. I gdzieś po drodze ginie pytanie kto i dlaczego postawił to ogrodzenie i czemu to miało służyć. Kto jest naszym wrogiem? Czy wystarczy TYLKO nie być naszym przyjacielem, żeby zasłużyć na to miano?

R.: Znowu prowokujesz do odpowiedzi na pytania, a tymczasem chyba nawet nie ma co szukać jednej trafnej odpowiedzi. Spektakl przygotowany przez Sylwestra Biragę nie mówi kto ma racje, a raczej pokazuje mechanizmy, które wciągają zwyczajnych ludzi w ten proces, w to żeby się opowiedzieli swoimi odpowiedziami na pytania po jednej ze stron. Czy wyjściem jest dialog? Bohaterowie rozmawiają ze sobą, nieudolnie, ale próbują zrozumieć, przyznać, że to w co wierzysz lub co tam robisz nie definiuje tego jakim jesteś człowiekiem i jak mam na ciebie patrzeć.

MaGa: Zdumiewające jak niewiele trzeba, żeby zrobić dobre, wręcz bardzo dobre przedstawienie. Uwielbiam takie spektakle, mocne, każące mi myśleć po wyjściu z teatru. Ze swojej strony zachęcam do obejrzenia.

R.: Bez fajerwerków, surowe, ale na pewno interesujące. I tylko żal, że ten koniec taki gorzki - czy te ogrodzenia i podziały naprawdę są nam potrzebne, bo bez nich nie potrafilibyśmy normalnie funkcjonować obok siebie?

„Ogrodzenie” Vladimir Zujev
Tłumaczenie: Marina Bolewska
Reżyseria: Sylwester Biraga
Scenografia: Sylwester Biraga
Kostiumy – Sylwester Biraga (przy współpracy: Katarzyny Jańczak-Karasińskiej i Natalii Kidy.
Realizacja techniczna – Eligiusz Baranowski
Obsada: Sylwester Biraga, Halina Chrobak, Piotr Duda, Paweł Ferens, Anna Sandowicz.

1 komentarz: