wtorek, 30 czerwca 2020

Przyjaciel - Sigrid Nunez, czyli pisanie o sensie pisania... i życia

Ostatni wpis czerwca. I jednocześnie to 9 i pół roku Notatnika. Dzień po dniu, kolejne notki do kolekcji. Wiele z nich jest jakoś dla mnie istotnych, były emocje przy ich pisaniu, a czasem z zaskoczeniem do nich wracam i odkrywam zupełnie nowe emocje przy lekturze. Czasem mam ochotę wrócić do książki czy filmu... Choć wiele wpisów może wydawać się komuś mało istotnych, ot kolejna rozrywka, która zostanie wyparta za rok czy dwa przez inny modny/głośno reklamowany tytuł, są i takie, przy których nagle Notatnik staje się miejscem do wpisów bardzo osobistych i rekomendacji, które będą - jestem tego pewien, ważne i za kilka lat. 
I dzisiejsza książka będzie do nich należeć. Być może będą czytelnicy, których ona znudzi, którzy będą marudzić, że to zbyt rozwlekłe, za dużo cytatów z innych, a za mało akcji. Jestem jednak przekonany, że znajdzie się sporo takich osób jak ja, których z pewnych powodów ta książka mocno poruszy. Nie tylko tym jakie tematy porusza, ale też właśnie w jaki sposób to czyni.

We mnie to w każdym razie mocno zarezonowało. Tęsknota i przeżywanie straty, smutku - każdy ma z tym jakieś swoje doświadczenia. Nawet obecność innych nie zawsze jest pomocna. Tu jednak tym "innym" jest ktoś, kto może żałobę i poczucie osamotnienia przeżywa nawet bardziej niż bohaterka - pies staje się najpierw przedmiotem opieki, kimś o kogo trzeba się zatroszczyć, a potem staje się partnerem rozmów, milczenia i przeżywania świata na nowo. Po stracie.
Przyglądanie się i zastanawianie się nad emocjami przeżywanymi przez zwierzę, stają się okazją również do przyglądania się samej sobie, a nawet bardziej kondycji ludzkiej. Za czym gonimy, czego potem żałujemy, czemu tak się dzieje, że niektórzy postanawiają ku zaskoczeniu bliskich skończyć z własnym życiem, choć inni widzieli je jako sensowne i spełnione. Bezimienna bohaterka z początku traktuje swojego nowego towarzysza jako niezbyt miły obowiązek albo jako pamiątkę po przyjacielu i mentorze. Z czasem jednak to właśnie pies staje się dla niej centrum życia, wokół którego buduje swoje plany, przyjemne chwile, który generuje masę wspomnień i refleksji.
Ta niedużej objętości powieść może wydawać się pełna dygresji, cytatów i przemyśleń, które niewiele wnoszą do samej fabuły, ale to właśnie one ją tworzą. Specyficzne środowisko pisarzy, ich ambicje i depresje, miłości i zdrady, przyjaźnie i animozje, cały ten świat ludzkich emocji w świetle wierności, przywiązania, przyjaźni jaką obdarowuje człowieka zwierze, nagle staje się jakoś mało istotny. I choć trudno zastąpić dawnego pana, buduje się coś nowego - oboje przeżywają żałobę i razem tęsknią, rozumiejąc jedno drugie. Na tym poziomie książka może wzruszać, wydawać się bardzo szczera, natomiast trudno oprzeć się wrażeniu, że to wszystko jest pewną grą z czytelnikiem, fikcją, która ma właśnie poruszać. To jest właśnie dowód na to, że to dobra literatura - nawet mając świadomość jakieś autoironii, świadomego wciągania czytelnika w jakieś tematy i tak nie przestajesz się tym zachwycać.
Niebanalnie o samobójstwach, pisarzach i pisaniu, odchodzeniu, przyjaźni i tęsknocie. Pewnie nie dla wszystkich, ale gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz