niedziela, 14 czerwca 2020

Pokaż mi swoją bibliotekę - Aleksandra Rybka, czyli czy aby nie Grochola?

Lubię czytać książki o książkach, zawsze staram się wynotowywać coś ciekawego z tego co polecą ludzie, dla których pisanie i czytanie to ważna część życia, dlatego obok tego tytułu nie mogłem przejść obojętnie.
Mam jednak kłopot z tą lekturą. Nie chodzi nawet o to, że gdy opowiada się o wyglądzie swoich zbiorów, ich miejsca w mieszkaniu i życiu, aż prosi się o zdjęcia, choćby fragmentarycznie prezentujące to o czym się opowiada. Raczej chodzi o dość schematyczne podejście autorki, która prawie bez wyjątków serwuje rozmówcom ten sam zestaw pytań - słowo w słowo. Tak jakby nie była ciekawa ich samych, ich historii, ale wypełniała jakąś ankietę, tyle że jest miejsce na opisówkę w miejscach na odpowiedzi. Mocno to psuje przyjemność z lektury. Jak rozumiem miało to nadać jakieś ramy, żeby nie wymknęło się wszystko spod kontroli, ale niestety wypada to bardzo słabo.
Zestaw pytań podobny: czytanie w domu rodzinnym, wspomnienia z dzieciństwa, rarytasy w zbiorach, polowanie na jakieś wyjątkowe okazy, czy na koniec: czy pańska biblioteka jest odbiciem pańskiej osobowości (parafrazuję, ale mniej więcej o to chodziło)... Sztywno. Ale już sami rozmówcy na szczęście okazują się niezłymi gawędziarzami i chyba tylko dlatego można mieć trochę przyjemności z czytania tego tytułu. Profesor Bralczyk, Sylwia Chutnik, Krzysztof Varga, Jacek Dehnel, Justyna Sobolewska, Paweł Dunin-Wąsowicz - te nazwiska budzą ciekawość, przyciągają uwagę, choć nie tylko oni jak się okazuje potrafią opowiedzieć ciekawie o swoich zbiorach i o miłości do książek. Może ich różnić to czy czytają jedynie w papierze, czy wracają po wiele razy do tych samych tytułów, czy sięgają po nowości,czy korzystają z bibliotek publicznych, ale każde z nich pięknie potrafi opowiedzieć o tym czemu książki są tak ważne w jego życiu, dlaczego zajmują tyle miejsca.
Sam tego doświadczam, bo biblioteki mają to do siebie, że potrafią się rozrastać w nieskończoność, niestety nie idąc w parze z ilością czasu na czytanie tego wszystkiego co uda nam się zgromadzić. Czy to jednak grzech? Każda z nich raduje oczy, mówi do nas, a może i każda doczeka się chwili gdy sięgniemy po nią na dłużej. Nie chodzi o samo gromadzenie, ale radość z obcowania z książkami, możliwość dzielenia się potem z innymi tym co tam odkryliśmy.
Najciekawsza i chyba najbardziej pełna konkretnych tytułów i wspomnień z nimi związanych to rozmowa z Agatą Tuszyńską. Wynotowałem sobie już kilka rzeczy i zamierzam polować :)
Nie ma idealnego wzorca jak może wyglądać biblioteka, co w niej powinno być. I to też jest fajne. Dzikie, zabałaganione zbiory dla swoich posiadaczy też mają swój urok, może nawet większy niż równe rządki w jednym kolorze. "Pokaż mi swoją bibliotekę" to gratka dla tych, którzy kochają książki, lubią o nich czytać, nie z powodu snobizmu, mody, ale dlatego, że nie wyobrażają sobie bez nich życia. Dla nich to kopalnia ciekawostek, ciekawych spostrzeżeń i okazja, by się przyjrzeć swoim własnym zbiorom. Co dla nas w nich ma wyjątkową wartość i dlaczego?
Wybaczcie żartobliwy tytuł notki, w jednej z rozmów znalazł się taki docinek, że niby posiadanie tej autorki na swoich półkach to delikatnie mówiąc "wiocha". Nie róbmy jednak kolejnej strefy podziałów rodaków na inteligentnych i resztę - niech każdy czyta to co lubi, a zamiast krytykować, może po prostu zaproponujmy coś naszym zdaniem ciekawszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz