wtorek, 5 maja 2020

Persepolis, czyli tęskniąc za wolnością


Od jutra chyba kilka dni na maraton kryminalny, ale dziś jeszcze coś innego - niech będzie to takie małe post scriptum do serii notek: animowane i nie dla dzieci. Persepolis jak najbardziej wpisuje się w ten cykl. Wizualnie - dość prosta rzecz, bo też adaptacje komiksu często próbują zachować prostotę i klimat. Ale fabularnie - bardzo ciekawa. Na pewno warto zapoznać się też z pierwowzorem, czyli historią stworzoną przez Marjane Satrapi. Po części pewnie autobiograficzną, może ciut egzotyczną dla nas, bo to przecież Iran, kojarzony z Islamem i mocnymi zakazami i na tych dwóch płaszczyznach można go oglądać: jako historię mieszkanki kraju, który dotykają radykalne zmiany oraz jako nie pozbawioną humoru i ironii opowieścią o dojrzewaniu.
Marjane poznajemy jako dziewczynkę, zafascynowaną tym co opowiadają jej rodzice, ich znajomi, wśród których nie brakuje komunistów i ludzi, próbujących obalić szacha. Chyba jednak mało kto z nich spodziewał się do czego doprowadzi jego obalenie - kraj, który jak na państwo islamskie był kulturalnie i obyczajowo bardzo wyzwolony, nagle zaczął coraz bardziej zmierzać ku fundamentalizmowi, gdzie o tym co wolno, a czego nie decydują duchowni oraz ci, którzy się na nich powołują. Jak się żyje młodej dziewczynie, która nagle zmuszana jest do zakładania chusty, cały czas słyszy nakazy o moralnym prowadzeniu i unikaniu zgorszenia, a jej przestrzeń wolności coraz bardziej się kurczy?
O tym właśnie jest ten film - gorzki, ale i chwilami nie pozbawiony humoru, bo bohaterka komentuje różne sytuacje wyolbrzymiając je, pokazując ich absurd. Próbowała szukać większej wolności za granicą, rodzice wysłali ją do Austrii, ale na własnej skórze doświadczyła, że wolność to nie tylko zabawa, ale czasem i mniej wesołe konsekwencje pewnych decyzji. Pierwsze zauroczenie, eksperymenty, zapatrzenie się w idoli z zachodu... Potem powrót do domu, bez dumy i wesołych wspomnień, których zdaje się, że wszyscy od niej oczekują. Zmienia się Iran, zmienia się Marjane, która czasem nienawidzi tego co stało się z jej krajem, ale i wciąż go kocha, nie może o nim zapomnieć.
Mądre, zabawne, pełne trafnych obserwacji kino. "Persepolis" naprawdę może się spodobać. Wygrywa szczerością, a nie fajerwerkami.

2 komentarze:

  1. Już wieki temu sięgnęłam po powieść graficzną Marjane Satrapi, ale do dziś nie zabrałam się za film, chyba pora to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja znowu nigdy jakoś nie sięgnąłem po komiks - w tym roku pewnie będę próbował nadrobić

      Usuń