![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggBDkF_n5t7PQvsbcFIMyrLLT5fWoNNILble5E7_psllq8ROQfJ0GVxwoyDuzJ8FoUq9u3Dt2wLgEOZtKELQeUyDQRahw212KOxWpmLPzO1hedonjhUSLUPh6UY7EWvqKCw_gHIFiiLZcH/s320/ZACIERALIA_2020-3-798x1140.jpg)
Kolejna odsłona Festiwalu Twórczości Żenującej za mną i wypada choć parę zdań napisać. Tym razem nie będę pisał zbyt wiele o atmosferze i o tym co różni Zacieralia od innych koncertów i festiwali - zerknijcie w zakładkę Przesłuchane/koncerty, tam znajdziecie ciut więcej z poprzednich lat. Choć nie jestem debiutantem i już wiele rzeczy mnie nie dziwi, to wciąż pewne rzeczy jednak zaskakują - choćby to jak chętnie ludzie rzucają się na ziemię by wić się jak dżdżownice, czy też jak radośnie przyjmowany jest przez publikę każdy wygłup na scenie i każde wyzwisko rzucone z publiki w stronę artystów. Tu raczej nie ma granic i miejsca na obrażanie się, dopóki nie dojdzie do rękoczynów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDr5c3hP8hqWMY7PseZqUv984ZvXKCBAbEA7H0VbEilhtP-ihIonzX_bCaNqukm9FItQ71p5SI-y-1ZWeEn1ldB5f_KE2xWRds9eVEJ74D2BmhrSaGoQr-9VXYzD7K3aCfBEffF_jSbK6c/s320/82583760_3051226921555075_7451287222222848_o.jpg)
Muzycznie też jest intrygująco, bo gdy w programie widzisz np. Drużynę 10 sedesów obok równie intrygującej Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, masz pewność, że element żenady i humoru będzie na pewno, ale gatunkowo muzyki nie możesz być pewny. Dominuje oczywiście rok, ale w przeróżnych odmianach.
W tym roku niestety tylko jeden dzień, ale wydaje nam się, że wybraliśmy z żoną ten ciekawszy. Choć tu nie ma nigdy pewności - części kapel i projektów się nie zna albo nie wiadomo czego się po nich spodziewać, bo każdy występ może tu być dość wyjątkowy. Organizatorzy w tym roku trochę przesadzili z cenami biletów, ale mimo to zgromadzili masę ludzi, bo Łydka Grubasa od roku robi furorę nawet w kręgach mało alternatywnych.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3xMgD2ucFCKZGcSsui3_HeE5IxE4vH3_2M2UwH4_sSX5DYyXeQhuZw5QjwVB2DpQfgGG8L5SeW1vOU91I15sRVFN1VmoBePPHSvAUFYlX7u-AE3ABv8pMmc9MIR8zCB_dMvzolNplHkZm/s320/82621242_3051210268223407_5976218543073525760_o.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUIZBYK9JSBUBT74wudLWOsHXuCjoY0VQjO8Xmi-zlubtXzs9jYKD9zrQrcrpnUXtY_LTMw7l5bFbXb3N0cV3nwXEypzKqHH1cbjeHRSKfxVEDSrTd5N3_6lVXpkjH2PKR5sY0ryPEj3bp/s320/82342855_3235987349751814_1471833666832302080_o.jpg)
Konferansjerka Teściowej średnio udana, zdarzyło jej się kilka dobrych żartów, ale generalnie każde wejście to było wciskanie na siłę swojej piosenki - wychodziło to tak sobie. Za to reszta - dla mnie bardzo smakowita. Spóźniliśmy się co prawda na Coco Bongo, to co usłyszeliśmy sprawia jednak, że mam ochotę na więcej - kilka coverów, granie rockowe z jajem, dobry wokal i kontakt z publiką - nie jest źle. Tegoroczny festiwal jak dla mnie położyli dźwiękowcy, bo większość występów była taka, że słów prawie nie dało się zrozumieć. Co prawda publice to nie przeszkadzało i tak śpiewała swoje znając teksty (nie tylko hymn festiwalu), ale ja nie znam części tych numerów, nie słucham na co dzień Zaciera ani TPN25. A najbardziej żałowałem tego na występie kolektywu Ztvorki/El Dupa - dwie legendy łączą siły by wspólnie szaleć na scenie, fajna energia, a tu słabo, bo niewiele rozumiesz z wokalu (a śpiewa kilka osób). Muzycznie - petarda! Począwszy od kawałka Republiki rozbujali nas mocno, mimo że było widać że nie są do końca siebie pewni - znaki na scenie co kiedy i kto były zauważalne.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ev2Y9F7EoR6rSCwTgfkx4IjfB3-rGR9QUyJZvI1k4ZEO0d483oADZ14dI-pfD2JelrwkgN-n-DaSweK_xnK0ANL7Ols-yzODkljtYI_0Dt3gFzyyBtfT-qYbKCopfhH5uzS-MdT0zGZk/s320/82800556_3051211851556582_4150259286473179136_o.jpg)
TPN25 podobał mi się w tym roku bardziej niż w ubiegłym, więcej było szybszego grania, a nie brzdąkania bez ładu i składu. Na pewno mocno przygrzała Transgresja - koncert dopracowany nie tylko muzycznie, ale i wizualnie, szkoda tylko że średnio wpisywał się w estetykę festiwalu. Panowie byli bardziej serio nie tylko w tekstach, ale i w zachowaniu na scenie. Przypominało mi to trochę późne nagrania Sweet Noise i słynny koncert na Woodstocku, czyli przedziwna mieszanka metalu i elektroniki. Na pewno ich siłą jest też ciekawa postać wokalisty.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVpL37r4vgpUGRQAxXSyXyY53RhegMmKyeBX5FsI06D5_8xa4jetj8VnCNDvVf7dlaVdGlkRkSzqRgfFb8zgpljKEy3TY4qY4VJW0R6U02EhSrZ_uxF3NN_lD2jMXmEWXuewrfEtSXZI4E/s320/83347461_3051210208223413_2910833773270532096_o.jpg)
Zacier to już legenda, ale w końcu on stworzył ten festiwal więc jego numery towarzyszą publice od dawna. Tu jednak też zaskoczenie, bo pod koniec wszedł na bardziej melancholijną nutę, a takich bardziej serio ballad się po nim nie spodziewałem.
Fajne show stworzył też Zenek Kupatasa - wszyscy przebrali się w jakieś sukienki, szlafroczki (choć to norma że na Zacieraliach kapele się przebierają), tu jednak chodziło o to, że muzycznie dali taką dawkę energii, że na sali się zakotłowało.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaU36hxIBDEq8yzQKfEstnNXRfP_QuW7izcNdBhfcSCeR1FOk_aC61zn-7xpX8pQwWxVPctFH05tI4huP_B-OUybs-os-PzuDVaulu7EFBNoBh48ekQsBaIR9aZon6zsPEIMLLquDEXPFu/s320/83416318_3051217121556055_2442146841484066816_o.jpg)
To wszystko jednak było dla mnie i dla wielu widzów tego wieczoru jednak jedynie przystawką przed gwiazdą wieczoru. Żal, że nie w pełnym składzie, bez dęciaków, ale Łydka Grubasa ma już w swoim repertuarze tyle hiciorów, że można było się spodziewać szaleństwa. Skakanie, śpiewanie, a raczej ryczenie i w moim przypadku ze zdumieniem obserwowanie jak tatuś z synem, którzy wbili się tuż przede mnie próbują się odnaleźć w tym szaleństwie. Ich uśmiechy przy ZUS-ie, Ogórze i innych kawałkach, ale i widocznie zażenowanie było dla mnie dodatkową zabawą.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6DtlWg-4e3e5ApDyObs6RXbyHHvRq_N07AqYB0BTpek91pSQEnxZBzb5JSBEfmcDjyDDti8et6IjRLkfl3q1R1QsvuyZH5E0YAVTDB_18o0yTfJo81o7JXQyCEprG7Xw_hoPSIWKpJJgq/s320/84234573_3051233354887765_1982063609659785216_o.jpg)
Na Płonącą Pytę Nerona, czyli skład który pod wodzą Dr YRY wychodzi na finał (wszyscy, którzy chcą dalej grać i jeszcze trzymają się na nogach), niestety już nie zostaliśmy - żona już marudziła.
Fajny wieczór, tym razem bez strat, telefonu pilnowałem, zabawa fajna, procenty (w moim przypadku) w normie, a wydanej kasy nie żałuję. Trochę szkoda, że obok występów muzycznych tym razem nie było lepiej przygotowanych jakichś happeningów artystycznych, bo przecież festiwal ma takie ambicje, a latania z gołym tyłkiem i improwizacja polegająca na przeszkadzaniu tym co się rozstawiają to ciut za mało. To już filmiki video były lepszym pomysłem. Na plus jednak na pewno to, że to jeden z niewielu festiwali, gdzie ludzie bawią się po jednej i po drugiej stronie sceny, ci którzy już skończyli schodzą do publiki i oglądają kolejne zespoły albo niespodziewanie do nich dołączają z instrumentami. To tworzy świetny klimat.
Fotki z profilu FB Festiwalu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz