czwartek, 9 stycznia 2020

Minerały, czyli logika może mieć cudowną oprawę



Od czasu do czasu wrzucam notkę o grach i choć grywam w planszówki czy karcianki dość często, dotąd nie widziałem potrzeby robić specjalnej zakładki z grami. Wychodzę z założenia, że to nie tyle recenzje, co raczej jakieś zajawki, dzielenie się emocjami, ale profesjonalnych recenzji raczej szukajcie gdzie indziej.
Minerały pokochałem najpierw za formę graficzną, potem spodobało mi się to, że mają bardzo proste zasady, a gdy wygrałem to już wiedziałem, że będę do tego tytułu wracał. Może dlatego, że wszystkie gry logiczne bardzo lubię - teraz obok Sagrady i Azula, mamy kolejnego ulubieńca.
Zacząłem komplementy od projektu. Niby prosta rzecz: kafelki w kształcie szcześciokątów, ale wystarczy ładne wykonanie i to co wydaje się proste, naprawdę cieszy oczy. Grę wymyśliła Magdalena Śliwińska – absolwentka wydziału grafiki użytkowej Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach jak swoją pracę dyplomową. Potem zaś szukała firmy, która zainteresuje się jej pomysłem. I cudownie, że znalazła! I że nie nie zrezygnowano z tych pięknych wzorków na każdym kafelku, dzięki którym każdy jest niepowtarzalnym minerałem.

Wyruszamy w głąb ziemi na poszukiwanie cennych minerałów. Każdy kolor ma swoją punktację, ale poza tym, że każdy kafelek ma swoją wartość, do zdobycia są punkty za ich zestawy/kolekcje, co daje nam zysk dużo większy niż za pojedyncze zdobycze. Ich kolory mają też wpływ na to jak się poruszamy, bo od nich zależy liczbo oczek jaką możemy wykonać w danym ruchu (zawsze w linii prostej). Do tego dochodzą jeszcze nieregularne kształty pola po jakim biegamy, odcinanie kawałków, na których nikt nie stoi i narzędzia, podobnie jak w Sagradzie, które możemy kupić, a które pomagają nam w realizacji naszej strategii. I tyle... Prawda że nie jest to skomplikowane?
Mlecznobiałe wollastonity, czarne niczym bezksiężycowa noc antracyty, błękitne jak morska toń kianity, turmaliny arbuzowe i wreszcie najrzadsze złote aurypigmenty cieszą oczy, a samo ich układanie by rozpocząć grę jest fajną zabawą.

Każda gra może trwać chyba maksymalnie 20-25 minut, a ze względu na to, że losujemy karty z celami, narzędziami, raczej żadna rozgrywka się nie będzie powtarzać.
Podoba mi się dopracowanie Minerałów, jak choćby fakt, że pionki mają gumową podstawkę, która działa jak przyssawka i nie ma problemu z tym, by wyjmować swój kafelek z ciasnego otoczenia. Cena może i jest wysoka, ale za wykonanie i za frajdę jaką sprawia rozgrywka, uważam, że tym razem to zakup trafiony.
Gra sprawdza się zarówno przy dwóch, jak i przy większej ilości osób (maks. 5).

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie, że piszesz również czasem o grach planszowych i rzeczywiście nie jest to recenzja ale mimo wszystko to fajne przeplatanie :) Co do samych Minerałów to nie miałem okazji jeszcze w nie grać ale jak tylko będzie okazja z pewnością nadrobię zaległości a może i pokuszę się o recenzję tej gry. Wizualnie prezentuje się bardzo dobrze i widać tutaj wyraźny minimalizm graficzny a przez to również estetykę, którą osobiście bardzo lubię :) Pozdrawiam serdecznie, Kamil RecenzjePlanszówek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również pozdrawiam i będę zaglądał w poszukiwaniu recenzji :)

      Usuń