Od zawsze lubiłam Ibsena, lubię jego bohaterów niejednoznacznych w postawach i działaniach, wyrywających się ze schematów myślowych, narzuconych norm społecznych, często postaci irracjonalnych. Ibsen według mnie jest ponadczasowy. „Hedda Gabler”, ta sztuka może się dziać tu i teraz, a także w przeszłości i przyszłości, może dziać się w każdym zakątku świata albo nigdzie. Mam słabość do Ibsena i jego postrzegania świata. Dlatego wybrałam się na „Heddę Gabler” w Teatrze Narodowym w reżyserii Kuby Kowalskiego dla porównania ze spektaklem z Londynu i to był strzał w dziesiątkę.


A na scenie Hedda w wykonaniu Wiktorii Gorodeckiej, która w moim mniemaniu jest co najmniej tak wspaniała jak Ruth Wilson. Jest fascynująca. Gra całą sobą, w gestach, zatrzymaniach, sposobie poruszania, gra spojrzeniem. Jest cały niemal czas na scenie i cały czas przykuwa uwagę widzów nawet będąc w bezruchu. Początkowo oplata wszystkich swoim urokiem, kobiecością aby po chwili stać się famme fatale mężczyzn i przekleństwem kobiet. Jednak czy tylko ona jest ta zła, tylko ona krzywdzi? Z bolesną rezygnacją patrzyłam z jaką łatwością wszyscy bohaterowie tego dramatu przechodzili nad krzywdą innego człowieka, jak łatwo było im zapominać, że zło się dzieje i trzeba mu się przeciwstawiać. To przedstawienie iskrzy emocjami, nie ma w nim słabych miejsc, słabych scen. Wszystko czemuś służy…
Teatr Narodowy to jednak gwarancja mistrzostwa aktorskiego. Kiedy na scenie spotykają się takie aktorki jak wspomniana już Wiktoria Gorodeckaja, Dominika Kluzik i Aleksandra Justa można się już zachwycić; kiedy dołączą do nich: Oskar Hamerski, Przemysław Stippa i Mateusz Rusin – można uznać wieczór za bardzo udany. W dodatku w spektaklu jest muzyka na żywo, przy fortepianie Radosław Duda akcentujący muzyką to co się działo na scenie.
„Heeda Gabler” w Teatrze Narodowym to spektakl z tych, które stawiają pytania i pozostawia nas bez odpowiedzi; a im dalej roztrząsamy kolejne problemy bohaterów – tym więcej pojawia się nowych. To spektakl z takich, które lubię, bo zmuszają nas do ciągłego myślenia.
Polecam.
MaGa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz