wtorek, 3 grudnia 2019
Boznańska. Non finito - Angelika Kuźniak, czyli kobiety nietypowe cz. 2
Kolejna kobieta nieprzeciętna. Ekscentryczna. A może po prostu trudna do uchwycenia i zrozumienia?
Angelika Kuźniak nie pisze biografii typowych, bywa mniej lub bardziej poetycko, szuka jakiegoś pomysłu na swoją bohaterkę, czasem to wyjdzie, a czasem nie. Tym razem moim zdaniem wyszło co najwyżej średnio. Czy dowiemy się czegoś nowego o Oldze Boznańskiej? Nie. Czy autorka zainteresuje nas jakimiś ciekawymi pytaniami? Tak. Czy uzyskamy na nie odpowiedzi? Nie. I tak można by jeszcze ciągnąć.
Sięgając po różne dokumenty, wspomnienia, porządkując źródła, nadaje całości kształt, który intryguje na równi z samą bohaterką. Mimo potwierdzonych faktów, dociekliwości autorki, która stara się w wielu miejscach cytować konkretne osoby obok ich opinii lub opisów wydarzeń, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sama bohaterka trochę wymyka się próbom uporządkowania, opisania, z wszystkimi odpowiedziami na nasze pytania.
Może to kwestia braku chronologii, jakiejś przypadkowości i wybiórczości, ale pozostaje jakiś obszar na niedopowiedzenie, na trudną do uchwycenia tajemnicę, nie tyle wynikającą z ukrywania czegoś, co raczej z nie ujawniania wszystkiego przed światem, czy nawet osobami bliskimi.
Niezależna. Samotna. Uzdolniona. Naiwna... O tym wszystkim opowiadają "świadkowie", ale gdy obok cytatów zaraz pojawia się fragment autorstwa Kuźniak, które niby również coś relacjonuje, zaczyna to zgrzytać. A gdy pojawiają się sugestie jak to o molestowaniu w dzieciństwie z określeniem: niektórzy sugerują (już bez nazwisk), zaczyna się robić dziwnie. No to albo staramy się trzymać świadectw i faktów albo sobie fantazjujemy, gdybamy, snujemy jakieś własne wizje.
Niby czyta się lekko, ale nie byłem zadowolony z tej lektury. Zachwyciła forma graficzna - zdjęcia, pracownia, portrety. I z radością myślę o tym jak kilka lat temu mogłem na własne oczy oglądać świetnie przygotowaną wystawę prac Boznańskiej w Muzeum Narodowym. Są inne. Tak jak i ona. Wiele osób podkreślało, że jak mało kto potrafi obnażyć duszę portretowanego.
Charakter, emocje, uczucia były dla niej ważniejsze niż uroda modeli. Bo liczy się prawda, a piękno jest banalne i kłamliwe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz