Bóg. Cisza. Prostota.
Dziś, gdy trochę oddaliłem się od Kościoła, wcale nie zamierzam przekreślać tego wszystkiego czego doświadczyłem na drodze wiary. Ona trwa, choć może po prostu jestem na jakimś zakręcie. Wszystkie doświadczenia (a przecież było to również dotknięcie fenomenu wspólnoty z Taize) uczyniły mnie właśnie takiego jakim jestem, stworzyły jakiś fundament i nie mam zamiaru go stracić. O tym czemu się oddaliłem albo czemu nadal bronię Kościoła, może kiedyś uda mi się klarownie wyłożyć, dziś chyba nie jest na to czas. Wiem jednak, że tęsknota też czegoś uczy i jest ważna. Poza doświadczeniem trudności i bezradności, jest we mnie też pewność, że nawet w tym nie jestem odrzucony, choćby ludzie mi to wmawiali. Nauczyłem się tego, że Boga spotkać można nie tylko w rytuałach, formułkach, ale w drugim człowieku, w dawaniu, nie tylko w radości, ale i w zwątpieniu, w pytaniach. Bo On nigdy nie zostawia nas samych.
I chyba właśnie tego pragnę Wam życzyć:
Spotkania. Pytań. Nadziei
Spotkania z Bogiem, z drugim człowiekiem, z sobą samym w dialogu, w szczerości, nie tylko w braniu, ale i dawaniu, nie tylko w sile, ale i w słabości. Nie przestawajmy szukać dobra, wokół siebie, w sobie, nie poddawajmy się bezsensowi, smutkowi, rozgoryczeniu, złości. Cieszmy się tym co mamy, co nas spotyka, nie gońmy wciąż za czymś lepszym, większym, nowszym. I dziękujmy. Uśmiech i pokój w sercu potrafi wiele zmienić. Poszukując dobra i prawdy, budujemy, nosząc w sobie niechęć, ocenianie, obojętność, czy nawet nienawiść, nigdy nic dobrego i prawdziwego nie zbudujemy.
Nawet zbliżając się do 50-tki człowiek powinien wciąż przypominać sobie to wszystko co być może ożywiało jego serce w młodości i odkrywać, że to wcale nie musi być dziś "głupie", "naiwne", "tak mało dorosłe". Zamiast krytykować innych, załamywać ręce nad krajem, światem, poddawać się beznadziei, warto na nowo odkryć właśnie dziecięcą radość, zachwyt, umiejętność zabawy, dumę, satysfakcję, ten ogień gdy kochasz, gdy dajesz, gdy ufasz, gdy robisz coś dobrego...
Banał? Może. Ale gdy spojrzałem na tą książkę, pomyślałem sobie, że chyba w przyszłym roku, nawet kosztem ograniczenia aktywności na blogu, chciałbym znaleźć dla siebie czas właśnie na takie lektury. Mądre, inspirujące, zmuszające do zadawania pytań... Nie wiem jeszcze co wpadnie mi w ręce, ale przecież nawet na półkach i dyskach u mnie jest i ks. Kaczkowski, ks. Halik i prof. Vetulani. W pytaniach innych może znajdę coś dla siebie, co pomoże mi poukładać to co czasem dołuje i nie daje spokoju, ciągnąc w mrok...
Doczytaliście do końca? Już kończę.
Kiedyś znalazłem takie słowa Matki Teresy z Kalkuty na temat Bożego Narodzenia:
Takiego właśnie przeżywania Bożego Narodzenia i sobie i Wam życzę. Doświadczenia Boga nie tylko w radości, ale i w ciszy, w prostocie, w spotkaniu, w nadziei, w pytaniach. Bo On tam wszędzie jest.
Kiedyś znalazłem takie słowa Matki Teresy z Kalkuty na temat Bożego Narodzenia:
Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei “więźniom”,
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,
pokochał innych przez ciebie,
Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.
jest Boże Narodzenie.
Spokojnych i przyjemnych świąt, a także pomyślności w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuń