czwartek, 18 lutego 2021

Edukacja - Malcolm XD, czyli marzenia o stażu za 1500 zł i inne obrazki z życia studenta

Parę miesięcy temu pisałem o Emigracji Malcolma XD (pisałem o niej tutaj) i oto sięgam po kontynuację, podobnie jak wtedy w wersji audio, bo mam wrażenie, że właśnie w takim wydaniu brzmi to najciekawiej.
Wszystkie te anegdoty, przemyślenia i obserwacje rzeczywistości z punktu widzenia młodego człowieka, pełne przekleństw i przerysowań niby powstawały na bazie słowa pisanego (choć w internecie), ale właśnie jako opowiadany, pełen emocji tekst, sprawdzają się idealnie. A choć w tytule jest edukacja, nie sugerujcie się tym za bardzo - bohater choć dostaje się na studia, to niewiele pisze o uczelni, ale raczej o wszystkim co jest w jego życiu gdzieś dookoła niej, raczej go od nauki odciągając, niż wciągając w ten proces... Jest to więc tekst o szkole życia, jaką pobiera młody chłopak, mieszkaniec niewielkiego miasteczka od 10000 do 19999 mieszkańców, któremu nie za bardzo powiodły się saksy (patrz pierwsza książka), ale teraz nie tylko przeprowadził się wraz z rodzicami do Warszawy, to zaczął też studia! Jak wspomniałem, nauka interesuje go średnio, ale za to wkręca się w kurs podrywu, próbuje dopalaczy, realiazuje praktyki w fundacji zajmującej się wspieraniem ubogich, a potem kontynuuje je u dość przedsiębiorczego biznesmena. Zabawy nie zabraknie.


Stomila tym razem niewiele, choć pojawi się wraz z kilkoma postaciami poznanymi przez czytelników w części pierwszej, ale sam Malcolm jak się okazuje też potrafi się władować w niezłą kabałę. Wszystko przez ten jego brak asertywności, jakby nie wierzył do końca w to, że może czegoś zażądać dla siebie albo odmówić nawet gdy z daleka śmierdzi coś na kilometr przekrętem. Skoro jak mu się wydaje, nie ma nic lepszego do roboty, to równie dobrze może przeżyć jakąś przygodę. I tak oto jeździ z dilerem na jego chatę, okazjonalnie kupuje złote zegarki, wozi dostawy dla mieszkańców miasteczka Wilanów, "organizuje" pogrzeb na Powązkach, przejmuje lokale przez zasiedzenie, czy robi kolosalne biznesy sprzedając Warszawę inwestorom z Izraela. No oczywiście nie sam. Gdzieżby, on tylko tak przypadkiem, dla towarzystwa.
Szalone to wszystko, choć wierzę, że część z tych rzeczy (no, może nie na taką skalę), mogła naprawdę gdzieś się wydarzyć. I niby się śmiejemy, ale chwilami jakoś tak robi nam się robi jakby bardziej gorzko. Przecież to kawałek Polski i nas samych. Z piciem i zawalaniem obowiązków, z nadziejami i mrzonkami o tym kim moglibyśmy być, z realnością, która potrafi niejednego milionera ściągnąć za nogi i rzucić pyskiem o ziemię. Z chorymi przepisami i tym jak niektórzy potrafią je obchodzić. Z zawiścią i pytaniami o to co z tego będę miał. Z młodymi, którzy widzą, że nawet jeżeli dostali od rodziców jakieś wzorce, to one są mało przystające do nowych czasów i ze starymi, którzy potrafią jedynie narzekać, mimo że i tak mają większe poczucie pewności i bezpieczeństwa. Po rechocie przychodzi więc chwila refleksji, że te wszystkie obrazki, niby przerysowane, są do odnalezienie również obok nas, te same lub podobne. Tylko jakoś nigdy nie przyszło nam do głowy, by je zbierać i opowiadać jak Malcolm XD. Może i talentu gawędziarskiego zabrakło? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz