Dziś pierwszy po długim okresie zakazów wypad do kina, a więc krótko i właśnie o filmie.
Zaczyna się jak dramat psychologiczny, ale potem to już niezła jazda bez trzymanki. Podoba mi się to jak zbudowaną tą łamigłówkę, jak spleciono losy kilku osób, wydawałoby się kompletnie różnych i nie do powiązania. A jednak - decyzje, wybory mają swoje konsekwencje, choć czasem nam się wydaje, że kłamstwa i drobne grzeszki nigdy nie wyjdą na jaw. Każdy z bohaterów ma coś na sumieniu i każdy próbuje uciec od szarej rzeczywistości, która go otacza, szuka jakiejś namiastki innego życia, może głębszego uczucia...
A potem każdy kolejny krok, nacechowany jest coraz większą desperacją. Historię oglądamy z różnych punktów widzenia i o ile początkowo możemy czuć się trochę zagubieni, to potem coraz bardziej wszystko układa się w spójną całość, a my wciągamy się w to coraz bardziej.
Nieźle pomyślane, dobrze zagrane. Intrygujące. Choć to na pewno nie klasyczny kryminał, czy thriller, choć trup przecież jest, to seans trzyma w napięciu. Motywacje poszczególnych postaci, to co je napędza staje się ciekawsze niż w niejednym filmie o zbrodni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz