
Mam wrażenie, że oglądając ostatnie filmy Wooody'ego Allena wciąż oglądam tę samą historię. Zmieniają się widoczki, sami aktorzy, ale dylematy bohaterów są identyczne - jak rozpoznać prawdziwą miłość, szczęście, jak przestać tkwić w sytuacji, która jakoś nas ogranicza.W porównaniu z innymi komediami romantycznymi na pewno jego produkcje wyróżniają się ogromnie na plus: inteligentne dialogi, niebanalne sytuacje, specyficzny humor, ale niestety równie szybko się o nich zapomina jak i o większości produkcji z tego gatunku. Niestety nie zawsze udaje mu się też uniknąć kiczowatych zakończeń - tym razem niestety dla mnie to było spore rozczarowanie.
Czujemy, że to zupełnie inny typ studenta niż w kinie popularnym, że Allen nadaje im masę swoich własnych cech i wkłada własne słowa, ale jednocześnie wierzymy, że takie dylematy we współczesnym świecie może ktoś przeżywać. Nie tylko fascynację jakimś reżyserem, jego twórczości i powtarzanie bzdurnych opinii krytyków jako prawdy objawionej, ale również cynizm wobec całego tego blichtru, czerpanie radości z prostych rzeczy.

Plus oczywiście cała plejada znanych aktorów w rolach drugoplanowych - oto Nowy Jork ze swoją elitą, równie nękaną problemami i paranojami co i Hollywood.
Mimo tytułu, jest w tym filmie dużo świeżości i optymizmu. A więc nie bójmy się tego deszczu!
Ojej ojej.. przebieram nóżkami nie mogąc się doczekać aż i ja obejrzę ;P
OdpowiedzUsuń