niedziela, 25 sierpnia 2019

Klub winowajców, czyli… nie oceniaj książki po okładce

Kolejny spektakl w ramach Sceny Debiutów w Teatrze WARSawy, który mi się podoba - „Klub winowajców” według scenariusza Johna Hughesa w reżyserii Agnieszki Czekierdy. Spektakl dla młodych widzów, grany udanie przez młodych aktorów, powinien na dłużej zaistnieć w repertuarze Teatru WARSawy, bo takich spektakli jest niewiele i jakby w kontrze do obecnej rzeczywistości - niesie ładne przesłanie.

Oto piątka uczniów, za różne przewiny, zostaje zmuszona do przyjścia do szkoły w ramach kary, by zamknięta przez 9 godz. w jednej sali, miała możliwość przeanalizowania swojego zachowania i napisania eseju na temat p.t.: „Kim jestem”. Uczniowie ci nie znają się blisko, mijają się wprawdzie na korytarzach szkolnych, ale każde z nich kumpluje się z innymi grupami, pochodzi z innych środowisk i posiada inny status społeczny. Mamy tu Mellissę, panienkę z dobrego domu, bogatą, wypieszczoną, niemal szkolną księżniczkę (Martyna Bazychowska); jest lubiany przez wszystkich sportowiec - zapaśnik Eryk (Karol Donda); jest dziwadło szkolne, outsiderka, wariatka Alicja (Julia Biesiada); kujon Brajan (Mateusz Trojanowski) oraz szkolny chuligan i buntownik Alan (Michał Surma).



 


Bohaterowie sztuki stanowią jakby przekrój szkolnej społeczności, wydawać się może, że nic ich nie łączy a wszystko dzieli. Pilnowani przez ostrego, nielubianego Dyr. Herbasza (Antoni Barłowski) początkowo przyglądają się sobie ukradkiem, niby bez zainteresowania, niekiedy ze strachem, bo wydawać by się mogło, że są tak bardzo różni. Z czasem zaczynają się między nimi zaczepki, przytyki, wypominania. Mija godzina za godziną a te zaczepki, niekiedy agresywne zachowania przeradzają się we wzajemne zwierzenia, co z kolei prowadzi do akceptacji zarówno siebie jak i tych rzekomo innych kolegów. A przynajmniej do próby ich zrozumienia. To co się dzieje na scenie przywodzi na myśl konkluzję, że mimo różnic jakie są widoczne na zewnątrz… każdy z nas jest w gruncie rzeczy do siebie podobny; marzy o akceptacji innych, zrozumieniu siebie i świata, marzy o przyjaźni, miłości, o dobrych relacjach z bliskimi. Kiedy opadają maski z młodych bohaterów wyzierają spod nich wystraszone twarze nastolatków, których zaszufladkowano wg pozorów. I nagle widzimy, że panienka z dobrego domu, potrafi samodzielnie podjąć decyzję i wcale nie jest taka krucha jak na pierwszy rzut oka się sądzi, sportowiec nie jest typowym mięśniakiem, ma uczucia i potrafi je ładnie „zagospodarować”, kujon nie zawsze jest dzieciakiem zamkniętym w świecie nauki, potrafi mądrze reagować, rozładować napięcie, chuligaństwo nie zawsze jest agresywnym jedynie zachowaniem… potrafi być buntowniczą reakcją na przewiny dorosłych, a dziwadło szkolne, jeśli się dobrze przyjrzeć wcale tak mocno nie odstaje od pozostałych.

Młodzi aktorzy spisali się na medal. Do tego stopnia, że gdybym miała kogoś specjalnie wyróżnić to miałabym spory kłopot. Mądrze obsadzeni w swoich rolach – pięknie je przedstawili. Brawo!


MaGa



Ja może w mniej entuzjastycznym tonie, ale ze względu na to, że to scena debiutów i oglądaliśmy premierę, nie mam zamiaru się czepiać. Do poprawki pewnie są głosy (jednak warto by mówić wyraźniej i głośniej), ale mam też parę uwag do reżyserki - po jaką cholerę wprowadza się polskie nazwiska i pozostawia obco brzmiące imiona nie wiem, warto by też zastanowić się nad dłużyznami, których trochę tu jest. Co prawda M. broni ich twierdząc, że pozwalają one pokazać tę nudę jaka ich ogarnia przy tym zadaniu i zamknięciu, mnie jednak nie do końca to przekonuje. Nie znałem filmu, więc chłonąłem historię na świeżo, choć zaskoczeń wiele w niej nie ma. Postacie ciekawie rozwinięte, szkoda że nie przy wszystkich dowiadujemy się o nich więcej, choćby tego za co zostali ukarani. Cała piątka radzi sobie ze swoimi rolami dobrze, czasem wprowadzając do nich a to odrobinę humoru, a to znów agresji, wchodząc w jakieś interakcje z innymi. Barłowski jako dyrektor ma niewiele do zagrania, jeżeli więc brawa to raczej dla młodych. Czy to spektakl jedynie dla młodzieży? Być może dla nich będzie on niósł ze sobą najwięcej treści, dorosłym którzy szkołę dawno mają za sobą, różne gry, pozy, ale i domowe dramaty mogą wydawać się dość sztuczne (przynajmniej w takim ujęciu). W szkole jednak by zyskać akceptację trzeba jednak i w ten sposób. Młodzi to rozumieją...
Najbardziej zaciekawił mnie Mateusz Trojanowski, chciałbym go jednak zobaczyć w innej roli, by przekonać się czy tu po prostu miał szczęście otrzymać coś pasującego do jego wizerunku, czy też chłopak naprawdę ma talent. Scena debiutów jak na razie z jedynie jedną słabszą premierą, więc trzymam kciuki za kolejne rzeczy. I oby stały się dla wielu z tych młodych ludzi przepustką do kariery!
R

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz