
Tym razem los rzuci go na Wołyń, gdzie mieszkają jego rodzice, a gdzie ma nadzieję, dotrze jego ukochana Chaja. Tam jednak jest jeszcze bardziej niespokojnie niż w kieleckim, bo oprócz Hitlerowców i partyzantki, niestety coraz wyraźniej dochodzą do głosu podziały narodowościowe. Ukraińcy nie są zadowoleni z tego, że Niemcy nie realizują swoich obietnic, a ponieważ zaczyna się mówić o tym, iż mogą przegrać i wycofać się z tych terenów, różne organizacje wzywają do oczyszczenia tych ziem, aby zostali na nich jedynie oni. Żadnych Polaków, żadnych katolików, wyrżnąć w pień, wymordować, nastraszyć by uciekli, majątek zabrać, a ślady po wioskach zniszczyć, by nawet ślad po nich nie pozostał. Wielokrotnie napotykamy w tej powieści fragmenty, które pokazują jak rodziła się ta przemoc, jak to wyglądało od strony ludzi, którzy przerażeni słuchali o losach sąsiednich wsi, jak organizowano się w grupy samoobrony, szukano broni, a to wszystko przy kompletnej obojętności Niemców i dziwnej polityce władz polskich z Londynu, które snuły mrzonki o porozumieniu z Ukraińcami i wspólnej walce jak za Piłsudskiego.
Sam wątek kryminalny, przyglądanie się śledztwu prowadzonemu przez Bujnickiego i jego trochę chaotycznym ruchom, przyznam że chwilami się ślimaczy. Dziesiątki rozmów, wciąż nowe tropy, ich zaprzeczenia, kluczenie, kłamstwa, dowody, z których nic nie wynika... Niby normalne dochodzenie policyjne, tyle że przecież wokół trwa wojna, Ukraińcy nie zważając na nic zaczynają mordować niewinnych, nawet kobiety i dzieci, a on zachowuje się tak jakby złapanie mordercy czy złodzieja było najbardziej istotną sprawą na świecie. Bo wobec piekła jakie wokół, jest bezradny, a tu może coś zrobić.
Powieść, którą zapamiętam nie dzięki fabule, a dzięki wstrząsającym opisom początków rzezi wołyńskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz