Trzecia płyta zabrana do auta i chyba jedyny niewypał w tym zestawie. I sam się zastanawiam czemu. Budzyńskiego bardzo lubię, choć nie ukrywam, że największy sentyment mam do Armii. Solowe i różne poboczne nagrania tego artysty (malarza, poety, muzyka), przekonują mnie trochę mniej, choć "Lunę" wspominam dobrze. To było takie akustyczne, spokojne granie. "Osobliwości" to już trzeci solowy krążek, na pewno odmienny od tego co Budzy robi z zespołem, ale wydaje mi się, iż odmienny w porównaniu z wcześniejszymi nagraniami. Poszukiwania i eksperymenty trwają.
"Osobliwości" mam wrażenie, że mają charakter i klimat ścieżki dźwiękowej do jakiegoś przedstawienia, czy filmu, tak jakby tworzący je od początku nie traktował ich jako piosenek do radia. Stąd ich chwilami drażniące brzmienie, powtarzalność, surowość.
Odważny ruch, ale Budzyński nie po raz pierwszy szuka swojej drogi i nie idzie na kompromisy. Tym razem tak jakby punktem wyjścia była jakaś myśl, fragment tekstu, a muzyka ma jedynie to ilustrować. Może dlatego tak ciężko słucha się tego w samochodzie w trakcie jazdy. To rzecz raczej do słuchania w skupieniu, może w połączeniu z obrazem.
Zamiast ciężkich brzmień, tym razem mieszanka jazzu, spokojnych ballad (choć udziwniane różnymi dźwiękami), nowofalowej energii. Strasznie ciężko z czymkolwiek to porównywać, bo w każdym numerze można by wskazać trochę inne inspiracji i podobieństwa (może Dead Can Dance). Saksofon i elektronika, solówki gitarowe, ciężki bas i delikatne wstawki. I do tego te jego teksty, niby dziecinne i rymowane, ale z tak odjechanymi, abstrakcyjnymi zestawieniami, że długo się doszukujesz w nich sensu i budujesz własne skojarzenia i historie.
Póki co nie mogę się przekonać do tej płyty, ale może musi ona wybrzmieć w jakimś określonym miejscu i czasie, muszę ją odkryć. Na razie trafia z powrotem na półkę. Przynajmniej na jakiś czas nie chcę do niej wracać.
Niezwykle klimatyczne :)
OdpowiedzUsuń