środa, 11 lipca 2012

Stosik nr 12, czyli ileż zdobyczy, małe rewolucje na blogu i porządki

Najpierw o porządkach - notki pojawiają się w bardzo różnych miejscach, bo jak wiecie nie lubię zostawiać postów gdy tracą one aktualność np. z powodu zakończenia konkursu. Uzupełniam jak tylko mogę również recenzje książek, które recenzowali u mnie najpierw inni, a teraz gdy sam przeczytałem, mogę wreszcie dorzucić kilka słów od siebie. Zapraszam Was do czytania:

A teraz kilka słów o rewolucjach na blogu. Raczej o jednej rewolucji. Długo się wahałem co do tej decyzji, ale postanowiłem spróbować. Chodzi o reklamę na blogu. Nie taką na którą nie ma się potem wpływu, ale konkretną szkołę językową Don Quijote, która w ten sposób chce docierać ze swoją ofertą. Zobaczymy jak się to sprawdzi, może sam nawet będę korzystał z tych słówek (choć wolałbym francuski). Nie chodzi mi nawet o finanse, ale raczej o eksperymentowanie z różnymi możliwościami, które mogą się przydać w przyszłości. Być może częściej niż dotąd będę też wrzucał linki do księgarni, gdy pojawią się tam jakieś promocje - zwykle takie informacje lądowały na profilu na FB, ale tam szybko znikają. Ciekaw jestem Waszych doświadczeń, opinii na temat reklam na blogach. Zależy mi na tym, by zachować niezależność i aby samemu decydować o treściach na blogu. Ale też wciąż chciałbym szukać możliwości jakichś zmian, rozwoju.
Ze zmian wprowadzanych kolejne to usunięcie zaznaczania oceny postów, a wprowadzenie tłumacza. A co!
Efekty powalają :) zobaczcie na samym dole posta!
A o stosiku poniżej.

O stosiku - w większości to rzeczy albo otrzymane, albo zakupione w Świecie Książki w promocji po 9,90 - naprawdę warto tam zerkać. Kilka książek to pozycje upolowane w bibliotekach (mam fazę na Orwella). Ech, jeszcze tyle nazwisk miałbym ochotę "spróbować" :)

Strasznie się cieszę z niektórych zdobyczy, reszta to po prostu skuszenie się na okazję, gdy gdzieś słyszałem już o tytule. Za tą cenę?
1.  Carlos Fuentes - Lata z Laurą Diaz
2. Doctorow - Homer i Langley
3. J. Barnes - Arthur & George
4. J Barnes - Puls
5. B. Chatwin - Na czarnym wzgórzu
6. C. Fuentes - Wola i fortuna
7. G. Orwell - Na dnie w Paryżu i w Londynie
8.     - II -    - Brak tchu
9.     - II -    - Kilka myśli o ropusze zwyczajnej oraz inne nieznane szkice...
10. J. Frey - Milion małych kawałków
11. L. Barclay - Największy lęk
12. Myron i Witter - Dziewięć wcieleń Kota Deweya
13. I. McEwan - Solar
14. R. Bradbury - Ilustrowany człowiek
15. E. Keret - Pizzeria Kamikaze
16. P. Roth - Upokorzenie
Sporo tego i pewnie część po przeczytaniu trafi w Wasze ręce w rozdawajkach.

30 komentarzy:

  1. Ja też zrobiłam zakupy za 9.90, 11 książek na pierwszy rzut poszło i boję się znów zajrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczególnie seria mistrzowie prozy mnie kusiła. na razie też dam na wstrzymanie

      Usuń
    2. Dzisiaj na moim blogu pierwsza recenzja Prusa :) Tak jak ostrzegałam, nie wpisuję się w rozpiskę, przeczytałam "Dzieci" :)

      Usuń
    3. dzięki! na pewno zaraz postaram się olinkować, sam mam też to w planach, ale na razie sam mam opóźnienia z harmonogramem...

      Usuń
  2. Ja już obkupiłam się na innych promocjach, tak że muszę sobie dać na wstrzymanie.
    Cieszę się, że Może to ja wpłynęłam na zakup Lata z Laurą Diaz .Ciekawa będę opinii.

    Ja jestem od jakiegoś czasu w programie partnerskim z księgarnią Selkar i ją reklamuję na blogu.
    Nie uważam by tego typu reklama odpowiadająca charakterowi bloga była czymś niestosownym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie poczeka trochę na stosie ale fakt, że kusiła mocno :)

      Usuń
  3. Ja też padłam ofiarą tej promocji i w najbliższym czasie 5 nowych książek zagości na moich pękających w szwach półkach. A Twoje zdobycze bardzo ciekawe. Chętnie bym kilka ukradła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj śliczności. Z pierwszego leżącego stosiku czytałam Fuentesa już kilka lat temu i było to bardzo intensywne doświadczenie czytelnicze. Piękne wydanie z Klasyki współczesności. W czytaniu towarzyszyły mi dźwięki Gotan Project i był to absolutny odlot! Ciekawam jeszcze bardzo Barnesa. Tyle się naczytałam o jego najnowszej książce dobrego, że zapragnęłam zapoznać się z jego twórczością. Niestety w bibliotece dostępne są same nieciekawe, zniszczone egzemplarze. A z drugiego stosiku najsilniej mi serducho biję do Kereta:)
    Pozdrawiam patrząc jednym okiem na Ziemię Obiecaną na Kulturze. Po raz kolejny stwierdzam, że jest to kino genialne i ta muzyka!:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i coś Ty narobił kolego sympatyczny. Zaraz się złamię i kupię tego Barnesa! Tylko, którą?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że "Milion Małych Kawałków" to druga część??? Ale spokojnie można przeczytać ją samodzielnie i też ma sens :)
    Ja byłam zszokowana niewyjustowanym tekstem, na szczęście się przyzwyczaiłam i dobrze, bo warto przeczytać książkę :)

    Linki do księgarni?
    Nikt nie musi na nie wchodzić, a z drugiej strony dla kogoś mogą być cenną wskazówką - ja odkrywam promocje i okazje czy konkursy organizowane przez wydawnictwa tylko z blogów innych osób... Więc dla mnie bomba :)

    Reklamy?
    Podobnie jak z linkami, nikt nie musi z nich korzystać, jeśli nie chce.

    Co do zmian to myślałam, że wprowadzisz jakąś wielką zmianę w wyglądzie bloga, może dodasz zakładek, etykiet itp.

    Możesz przeczytać najpierw "Największy lęk"? Jestem ciekawa recenzji...

    Aaaa pamiętaj, że nie wszyscy mają konto na fb - niektórzy się buntują :p
    Umieszczaj więc wszystko co masz do przekazania tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie większe zmiany też chętnie bym wprowadził, ale nie mam dobrych pomysłów :) nie chcę przedobrzyć, bo jak się naćka to czasem bardziej zniechęca niż zachęca. Co do reklam - wiem, że nikt nie musi klikać, ale jednak w pewien sposób stajesz się słupem reklamowym (a nie na tym mi zależy). A co do największego lęku - może wezmę ze sobą w sierpniu na wyjazd, na razie zbyt dużo innych zaległości. Nie wiedziałem, że to drugi tom...
      A co do FB - wiem, ale z drugiej strony można na profile takie jak notatnika wchodzić nawet bez rejestracji.

      Usuń
    2. Dla stałych czytelników na pewno nie staniesz się nigdy słupem reklamowym.

      Usuń
    3. ano nie chciał bym. Postrzegam swoje miejsce raczej jako skrzynkę w Hyde Parku - ja mam prawo coś powiedzieć, ale robię to m.in. po to by zainteresować tym kogoś, by doprowadzić do jakiejś interakcji, dialogu. Jak zacznę przypominać sprzedajnego pajaca, który wmawia innym, że coś jest dobre tylko dlatego, że dostał to za darmo, albo mu za to płacą - opieprzcie mnie wtedy i przypomnijcie bym zlikwidował bloga...

      Usuń
    4. Tobie to na szczęście nie grozi :)

      Usuń
  7. sporo nowych tytułów widzę zagościło u Ciebie w biblioteczce :)
    będziesz miał co czytać ;]
    a co do reklam, sprawdź, najwyżej zrezygnujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehhh pomyliłam...
    "Milion małych kawałków" to część pierwsza, a "Mój przyjaciel Leonard" druga.
    Ja czytałam tylko drugą...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się na razie powstrzymuję od zakupów i dam radę w tym postanowieniu, a co. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Twardo się trzymam, do Weltbildu nie zaglądam ;-)
    Ładna ta seria, co za kolory... no i nazwiska przednie!
    Orwella podczytuję eseje "I ślepy by dostrzegł", wymienimy potem wrażenia ;-)
    Keret - właśnie, muszę się kiedyś z nim zapoznać...
    Tymczasem nawet bibliotekę omijam (własne półki eksploatuję)

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, tego Kereta nie znam, a swego czasu zaczytywałam się w nim, to nowość? Dla mnie to współczesny mistrz krótkiej formy. Muszę dotrzeć do tego tomu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wikipedia powiedziała, że to komiks. To dlatego nie znam.

      Miłego dnia.

      Usuń
    2. chyba jednak nie...
      http://www.iik.pl/recenzje.php/69

      Usuń
  12. Też swego czasu miałam "fazę" na Orwella. Na książki w Welbildzie tez się skusiłam.I chyba jeszcze uzupełnie zapasy :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ech, ta promocja w Weltbildzie jest naprawdę rewelacyjna, kto tam zajrzy, ten od razu ulega ;-)

    Co do reklamy to chyba przede wszystkim musisz zobaczyć jak sam będziesz się z tym czuł. U mnie nie ma reklam ale współprawcuję z wydawnictwem, które wydaje książki do nauki języków. Gdy pod recenzją takiej książki znajduje komentarze, że ktoś poszukuje książki do innego języka lub bardziej interesuje go inne zagadnienie, często zamieszczam tam linki do książek, które moim zdaniem mogą go zainteresować. I choć robię to po prostu z sympatii do osoby, finansowych korzyści z tego nie mam, to czasem czuje się niczym akwizytor...
    Spróbuj i zobacz jakie będą Twoje wrażenia, osobiście nie widzę w tej reklamie nic złego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy stosik prawie identyczny z moim. Ciekawe kto pierwszy przeczyta... Ja u siebie na blogu przyjęłam zasadę żadnych reklam, żeby zachować całkowitą niezależność. Osobiście nie cierpię wpisów "sponsorowanych" - recenzja, a pod nią ogromne logo wydawnictwa. Przecież dla wydawnictwa reklamą jest już to, że piszemy o ich książkach. A taka czołobitność źle mi się kojarzy.
    Jednak nie jestem przeciwniczką nieinwazyjnych reklam. To coś u Ciebie jest OK. Jako filolog od razu zwróciłam uwagę po wejściu na stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! na pewno będę się przyglądał jak to będzie wyglądało - słówko dnia jest fajnym pomysłem, ale co do samej definicji patriotyzmu na tyle ile ją zrozumiałem (ten przykład na dole) mam dużo zastrzeżeń.
      Cóż zobaczymy.
      a co do tempa czytania - ostatnio mam tyle rzeczy na stosiku, że kompletnie się nie wyrabiam - więcej oglądam niż czytam, bo dzieci chodzą później spać. Może na wyjeździe uda się coś poczytać.

      Usuń
  15. Ograniczyłam się do dwóch książek w promocji, ale to chyba nie jest moje ostatnie słowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ech te wyprzedaże... skusiłam się na 2 książki w Weltbildzie - jedna dla mnie, druga dla mamy (żeby nie było wyrzutów sumienia ^^), a w ramach urodzin - dwie w Merlinie, Canavan za 10 zł to się chyba rzadko zdarza. Czyli jak widać dogadzam sobie aż za bardzo.

    Co do posta - widzę, że blog się rozwija ale nie wiem czy tłumacz google to najlepszy pomysł. Spróbować można ale... on naprawdę nie daje rady. A okienko językowe z boku w sumie ciekawe: "odio" znaczy nienawidzić :D Podoba mi się! Zawsze to przez przypadek wpadnie do głowy ciekawostka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że to tłumaczenie jest kiepskie, ale z drugiej strony przy takiej ilości postów nie mam siły by wrzucać choćby streszczenia w ang. A tak na próbę - zobaczymy czy jakoś zostanie to wykorzystane...

      Usuń