poniedziałek, 2 lipca 2012

Męskie granie, czyli święto muzyki czy sponsora?

Już od dawna zbierałem się do napisania o tej płycie, to już kilka lat od wydania, a niestety nie mam kolejnej edycji. Postanowiłem jednak napisać, zachęcając jednocześnie do zainteresowania tym projektem (w tym roku w Męskim Graniu wezmą udział m.in. Acid Drinkers, Dezerter, Brodka, Czesław, Łąki Łan, Stańko, czy Raz Dwa Trzy). Różnorodność muzyczna to coś co ich wyróżnia - style, gatunki, ale łączy ich pasja, odwaga eksperymentowania. Mimo wątpliwości (o których poniżej) uważam, że warto!
Na początku była trasa koncertowa - projekt wymyślony przez pewną markę piwa (a po co będę pisał jaką) - żeby zorganizować pod hasłem "Męskie granie" cykl koncertów w różnych miastach Polski. Artyści całkiem nieźli - od Stańki, Smolika aż po cięższe brzmienia.  Łączenie pokoleń, doświadczeń jednocześnie promując muzykę, która niekoniecznie przebija się w radiu.
Pomysł świetny, tylko czemu pod takim szyldem? Wkurza mnie to równie bardzo jak zawłaszczanie w ubiegłym roku logo WOŚP przez sponsora przystanku Woodstock (inny browar).
I oczywiście jak to w naszym kraju bywa oprócz tego, że robi się sponsoring to jeszcze kazano za to ludziom zapłacić za bilety. Najwyraźniej zarobili na tym sporo, bo potem poszli za ciosem, czyli została wydana płyta (kolejna kasa), a projekt jest powtarzany co roku. O! I w ten sposób sponsor nie dość, że ma reklamę to jeszcze może od ludzi kasę wyciągnąć. Z pierwsza płytą zrobiono jeszcze większe zamieszanie.
Bo zaraz po koncertach rozprowadzano  z szcześciopakami piwa w sklepach gratisowe płyty - można było zebrać aż 3 pod nazwą "Męskie granie" - na których można było usłyszeć różne nagrania wykonawców, m.in. tych którzy uczestniczyli w projekcie. Większość to nowe wersje różnych numerów, sporo nowości, w tym singlowe "Wszyscy muzycy to wojownicy", oraz kawałki wykonywane przez duet Waglewski/Maleńczuk, który wtedy też mocno się promował. Kto płyty zdobył ten otrzymał niezłą dawkę muzyki gitarowej nagranej w studiu, jest choćby Apteka, Kumka Olik, czy Bajzel (nawet Maleo się znalazł).
No a potem pod tą samą nazwą "Męskie Granie" wydano oficjalny box z trasy koncertowej (o którym chcę napisać) gdzie nagrania są na żywo (chyba ze studia trójki), ale co warto podkreślić otrzymujemy zupełnie odmienny zestaw i nie ma tu niektórych artystów, którzy byli w trasie. Zestaw niby dużo bardziej reprezentatywny, bo jest uchwycona ta odmienność stylów, ale jako całość jakoś nie powala. Chyba za bardzo postawiono na promocję niektórych kapel kosztem innych.   

Jest Smolik (którego lubię i tylko raz słyszałem na żywo), Jacaszek, eksperymentujący Mitch&Mitch, Pogodno, są oczywiście gospodarze projektu, czyli Wojciech Waglewski w różnych konfiguracjach (sporo fajnych numerów Voo Voo), są jego synowie w dwóch odsłonach, czyli jako Kim Nowak (to było ich chyba pierwsze mocne wejście na rynek) i jako Fisz/Emade, jest średni Oxy.gen oraz dla mnie najbardziej wkurzający w tym zestawie Abradab. Nowa kapela i aż 5 numerów? Ach czym sobie zasłużyli? Czemu nie ma Stańki, Możdżera i jeszcze kilku wykonawców, którzy uczestniczyli w projekcie? 
Uwielbiam Waglewskiego, ale jakoś mnie Maleńczuk ostatnio wkurza, więc duet mnie nie rzucił na kolana, nagrania jego z synami oraz z zespołem znam i mam na innych krążkach. Dobrze się tego słucha, ale to wciąż niedosyt bo gdzie reszta? Kim Nowak świetni, ale też mam całość, Pogodno nie zaskakuje ponad z czego są znani. Smolik lepiej brzmi w studiu i w większej dawce moim zdaniem (bo klimat mocno się wyróżnia od pozostałych rzeczy), Jacaszek i Dj Eprom to nie moja bajka, a Mitch&Mitch trudno się rozsmakować po jednym numerze. Mało drodzy Państwo! Czy warto wydać 50 złotych (kolejna edycja jeszcze droższa)? Moim zdaniem jednak nie. 
Album z 2010 roku okraszony jest jeszcze płytką DVD z trasy, gdzie mamy około 40 minut filmu "zza kulis". Może więc jest to pamiątka tylko dla tych, którzy byli na koncertach, aby mogli powspominać? Ale jest też minus - wycięto z nagrań całą konferansjerkę, która przecież często stanowi dodatkowy klimat.
Jak wpadnie mi w ręce płytka z 2011 może tez coś napiszę.
I jednak jeżeli już - to słuchać na żywo! Bo potem jak kupicie płytę to będziecie mieli podwójną przyjemność!

3 komentarze:

  1. Byłem rok temu w Krakowie na Męskim. Zupełnie nie trafiła do mnie ta konwencja. Kilkunastu artystów w setach po maks 20 minut. Za dużo ludzi, za mało muzyki. Dodatkowo nietrzeźwy Muniek Staszczyk.
    Za żadne skarby już na to nie pójdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o proszę, jak dotąd miałem raczej pozytywne sygnały o koncertach choć fakt, że sety po 20 minut to ciut mało. To co mi się tam podoba, że powstają nowe ciekawe konfiguracje - muzycy dołączają do innych składów, improwizują a to tygrysy bardzo lubią

      Usuń
    2. Końcówka była fajna, Waglewscy trzymali poziom. 20 minut to kilka piosenek, ja odczuwałem zupełnie brak koncertowego klimatu.

      Usuń