środa, 4 lipca 2012

Spragnieni miłości, czyli piękny, zmysłowy i... niedopowiedziany

W Krakowie pada. Co prawda ciepły deszczyk, ale powietrze jest tak gęste, nadal czuć duchotę (a może to moje zmęczenie po podróży i zajęciach?), że chyba nigdzie dziś się nie ruszę. Może uda się spokojnie coś obejrzeć, albo przeczytać. A dziś o filmie, który troszkę by pasował do tej pogody - jest przesiąknięty deszczem, emocjami, pragnieniem, lepki, zmysłowy i zarazem pełen niespełnienia. Pożądanie, tęsknota, fascynacja przebijają tu prawie z każdej sceny, mimo że przecież nie ma w nim żadnych scen, nie ma nawet jednego pocałunku, a co dopiero mówić o scenach erotycznych. Wszystko jest tak ulotne, niedopowiedziane, wiele dzieje się tylko w naszych głowach. Ale może dzięki temu jest to jeden z filmów, które pozostają w naszej pamięci. Jeden z najpiękniejszych filmów o miłości.
Ona i on. Przypadek sprawia, że stają się sąsiadami. Mijają się, wymieniają uprzejmości. Każde z nich ma małżonka, swoje życie, pracę. Ale to życie nie układa się tak jakby tego chcieli - coraz bardziej samotni, oczekując powrotu męża/żony z delegacji szukają bratniej duszy, kogoś kto by ich zrozumiał.
On i ona. Pierwsze zamienione słowa, jakieś przysługi. Potem rozmowy. Pierwsze dotknięcie dłoni. Jakiś gest. Słowo. Zdumieni tym co zaczynają czuć i jednocześnie przerażeni. Bo jakże to - przecież mają własne rodziny.
Ona i on. Przelotne spojrzenia. A potem długie chwile gdy trwają obok siebie, onieśmieleni, coraz bliżsi, a jednocześnie tak dalecy. Tęsknota, telefony, wyczekiwanie i unikanie, ucieczka, odkładanie słuchawki.
On i ona. Nawet gdy już wiedzą, że to oni zostali zdradzeni, porzuceni, cały czas są pełni skrupułów, lęku, wyrzutów sumienia. Ale jednocześnie uczucia aż przepełniają ich całych - jak odrzucić coś co wydaje się miłością życia.
Obejrzyjcie jeżeli nie widzieliście. Bo jeżeli oglądaliście to pewnie z przyjemnością wrócicie jeszcze do tego obrazu. Niesamowita w swym klimacie (i muzyka i zdjęcia robione w półmroku, z zaskakującej perspektywy) opowieść o uczuciach. Tak subtelna, a jednocześnie tak prawdziwa. Tak nieuchwytna, niedopowiedziana, a jednocześnie tak rzeczywista.
Jestem zachwycony tym filmem, tą historią. Ale i sposobem w jaki to zostało opowiedziane - bliskie plany, jedynie kilka postaci (nigdy nie widzimy ich małżonków), a przecież widzimy wszystko jak na dłoni. Wystarczy jakaś prosta scena, a ile możemy sobie na jej podstawie dopowiedzieć. Jakże chciałoby się żeby im się udało, żeby mieli szansę zbudować coś od nowa razem.
Wong Kar-Wai stworzył coś cholernie oryginalnego i pięknego. Takie filmy wracają człowiekowi wiarę w magię kina.

20 komentarzy:

  1. Te krótkie urywki potwierdzają odczucia wyrażone w poście - film wart oglądnięcia, tym bardziej, że mało dzisiaj takich filmów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem tego filmu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku przypomniałeś mi moje czasy studenckie, małe kino alternatywne w których nigdy nie oglądano wielkich hitów, za to za śmieszne pieniądze można było podziwiać kino azjatyckie, latynoamerykańskie... Ile ja wykładów przegapiłam oglądając takie filmy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło. Podrzuć jakieś tytuły, to może i ja sobie coś przypomnę, albo obejrzę po raz pierwszy. A ja właśnie zaczynam Samotność liczb pierwszych - to rzecz nowsza, ciekawa ale trudna

      Usuń
    2. wiesz tu pies pogrzebany... jakby człowiek wtedy bloga prowadził to by wiele tytułów mógł podrzucić, wiele tytułów zapomniałam choć pamiętam o czym był film...
      na pewno mogę podrzucić
      http://www.filmweb.pl/film/I+raz+i+dwa-2000-30593
      http://www.filmweb.pl/Cinema.Paradiso
      http://www.filmweb.pl/Miasto.Boga
      http://www.filmweb.pl/film/Otw%C3%B3rz+oczy-1997-33260 (później przerobiony na Vanilla Sky)
      http://www.filmweb.pl/film/Schy%C5%82ek+lata-2000-31037
      a z nowszych świetny remake http://www.filmweb.pl/film/Dwunastu-2007-309948
      oczywiście nie wiem czy wszystko trafia w Twoje gusta ;-)

      Usuń
    3. chyba tylko dwóch nie kojarzę, ale wiesz, że 12 miało bardzo złe recenzje i było oskarżane o agitkę proputinowską?

      Usuń
    4. serio? pierwsze słyszę! Nieczęsto czytam receznje filmów (Twój blog jest w tej chwili chyba jedynym wyjątkiem) Po prostu oglądam i albo przypadną mi do gustu albo nie ;-)
      No fakt, na tej liście są chyba głównie bardziej znane tytuły, tych mniej znanych niestety już nie pamiętam, ale jeśli coś sobie przypomnę to dopiszę ;-)

      Usuń
  4. O tak, zdecydowanie! Widziałam go wiele, wiele razy i jeszcze z pewnością nie raz obejrzę. Mało jest filmów o TAKIEJ mocy rażenia, tak pięknych (choć to wyświechtane słowo) i tak subtelnych. Inne filmy Wonga Kar-Waia, choć dobre, nie są tak doskonałe. A ta muzyka... Słucham jej przynajmniej raz w tygodniu od paru lat i wcale nie mam dość, a ktokolwiek do mnie przychodzi i słyszy ją, już po paru dźwiękach pierwszego utworu pyta, co to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jakie zaskakujące zestawienie - Singapur, Azja, a tu muzyka latynoska...

      Usuń
    2. Singapur? Hongkong.
      Nie bardzo zaskakujące, w tamtych czasach w wielu krajach Azji słuchano takiej samej muzyki jak np. w krajach zachodnich. Słucham czasem tajskiego czy kambodżańskiego rock'n'rolla z latach 60., melodie niewiele się różnią od amerykańskich :)

      Usuń
    3. no fakt w większości dzieje się to w Honkkongu, ale potem przecież mamy Singapur, a na koniec Kambodżę. To był skrót myślowy - Azja - oni przecież uciekali z Szanghaju, wyjazdy były do Japonii - jeden region...

      Usuń
    4. No w sumie masz rację, pojawia się tam więcej krajów, jakoś skupiłam się tylko na Hongkongu, ale faktycznie jest tam więcej podróży.

      Usuń
  5. Jeśli będzie mi dane, to obejrzę :)
    a póki co życzę miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję. W hotelach co prawda zwykle kiepsko sypiam, ale wziąłem ze sobą tyle rzeczy, że spokojnie zadbam o to by się nie nudzić

      Usuń
  6. nie wiem czy widziałeś Happy Together, ten obraz Kar Wai dopiero przywraca wiarę w magię kina, piękny, niezwykle plastyczny i pełny metafor w z pozoru mało ważnych przedmiotach, wart obejrzenia bo wbija się w widza i nie chce odejść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałem ale dawno temu, muszę sobie przypomnieć...

      Usuń
  7. Spragnieni to cudny film, zresztą jak cały Wong-Kar-Wai. Tzn jak większość jego filmów, bo rzecz jasna nie znam ich wszystkich. W głowie mam obrazy i muzykę w filmu "2046". Widziałam go już wiele lat temu i szczerze powiedziawszy nic nie pamiętam tylko jakieś lekkie wrażenie niesamowitości:)
    A Spragnionych obejrzałaby z wielką radością po raz kolejny. To czysta magia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny film, ale Chungking Express mu dorównuje, mając w sobie młodzieńczą żywiołowość, która później, w wysmakowanych filmach gdzieś uleciała. 2046 był już tylko estetyczną, barokową zabawą na miarę Diuny, zaś Jagodowa miłość - poprawnym filmem, jakich wiele, pozbawionym zdjęć Christophera Doyle. Salam, Marcin

    OdpowiedzUsuń
  9. No to już wiem co będę oglądać z mężem w najbliższym czasie :) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobry film, każdy powinien go obejrzeć, gorąco polecam.
    Podobał mi się jeszcze bardziej ze względu ile go szukałam :P
    A właśnie może komuś od razu przyda się link:
    strefa-filmu.pl/spragnieni-milosci
    Proszę i nie ma za co ;)

    OdpowiedzUsuń