czwartek, 5 lipca 2012

Samotność liczb pierwszych, czyli podobne, ale nie obok siebie

Po raz kolejny trafiam na tytuł, który jest adaptacją znanej książki, a ja mam dylemat czy oglądać, czy najpierw przeczytać. No nic - powieść Paolo Giordano zapisuję do kajeta na później, pewnie część obrazów zostanie mi w głowie, ale też mam nadzieję, że to nie jest książka typu - jak znasz zakończenie to stracisz całą przyjemność, film przynajmniej tego nie sugeruje.
Obraz ciekawy, ale i niełatwy w odbiorze. Nie jest to nawet kwestia konstrukcji filmu, mieszania chronologii i wydarzeń, czy też skomplikowanej fabuły. To raczej kwestia intensywności emocjonalnej z jaką się opowiada o poszczególnych postaciach, jak również mimo powolnego wyjaśniania ich relacji i związków stosowania niedopowiedzeń. To film pełen scen wydawałoby się oderwanych od siebie, a które miałyby rzutować na dalsze losy bohaterów, na to jacy się stają, stanowią część jakiegoś błędnego koła ich niemocy, słabości i niedostosowania.
Czy można czekać kilkanaście lat na wymarzony pocałunek? Czy jedno zdarzenie z dzieciństwa, jeden błąd, może zaważyć na całym naszym życiu naznaczając je traumą i nieumiejętnością normalnego funkcjonowania? Czy gdyby przypadek sprawił, że coś by inaczej się mogło potoczyć - to nasi bohaterowie  byliby inni?
Ich związek przykuwa uwagę przez to jak są inni od otoczenia. Czy dwojgu "odmieńców" odrzucanych przez otoczenie, nie potrafiących okazywać uczuć, nieszczęśliwych i niepewnych siebie uda się znaleźć własną drogę? Czy będą na niej sami, czy też odważą się zaufać komuś drugiemu? Czy tak podobni do siebie będą potrafili być razem? Wszak lęk przed zranieniem u niej, jak i wyrzuty sumienia, lęk przed tym, że znowu kogoś skrzywdzę u niego przełamać bardzo trudno. Alice coraz bardziej ucieka w autodestrukcję, Mattia zamyka się w sobie i obojętnieje na wszystko co nie wiąże się z pracą. Przeszłość okrutnie im ciąży, a w teraźniejszości nie potrafią się odnaleźć. 
Mimo enigmatyczności pojedynczych scen i trudności aby wejść emocjonalnie w tę historię, film jako całość jest wart jest zobaczenie. Chłodny, chwilami troszkę wystudiowany, ale poprzez opowiadaną historię drażni i przyciąga jednocześnie. Na plus aktorstwo, ciekawe zdjęcia i muzyka!
 

5 komentarzy:

  1. O, to film też jest? O książce słyszałam, ale nie czytałam. Zdaje się, że obie wersje godne uwagi.
    Pozdrawiam upalnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam filmu, lecz czytałam książkę. Bardzo podobał mi się styl, jakim została napisana: chłodny, subtelny, piękny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądałam filmu ani nie czytałam książki.Ze zwiastuna widać, że warto o tym pomyśleć.)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężkostrawny, ale jak już się go zobaczy, to pozostaje w pamięci na dłużej. Książkę mam zamiar po moich egzaminach dorwać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw wolałabym przeczytać książkę, ale myślę, że film będzie łatwiej dostępny :)

    OdpowiedzUsuń