środa, 3 marca 2021

Kajko i Kokosz, czyli niech co Hegemon?

Wiadomość o tym, że Netflix finansuje produkcję ekranizacji Kajka i Kokosza, legendarnego komiksu Janusza Christy z lat mojego dzieciństwa, zelektryzowała chyba wielu dzisiejszych 40 latków, a może i kolejne pokolenia, które z sentymentem powracają do lektur młodości.
Pierwszych pięć odcinków już dostępnych, więc emocje powoli opadają i zaczyna się marudzenie. Ale przepraszam, czego się spodziewaliście? Kina akcji i szalonego tempa jak w Asterixie? Twórcy tej produkcji trzymają się wiernie kreski oryginalnej i może animacja nie powala jakością, wciąż jest jednak w klimacie komiksów, nie zmienia ich charakteru. Jeżeli chodzi o scenariusze, spokojnie możecie odnaleźć sceny, czy dialogi, które znajdują się u Christy, choć część odcinków oparto na wątkach pobocznych w albumach.
Oczywiście to rzecz raczej sentymentalna, dziś taki sposób rysowania raczej nie zachwyci młodych widzów, no i pytanie czy sam humor wystarczy, by ich rozkochać w słowiańskich wojach i ich smoku? Pamiętając czym są dziś bombardowani, to pewnie nie będzie to aż tak bardzo rozpalać wyobraźni, jak w naszym przypadku lata temu. 
Cieszy mnie fakt, iż doczekaliśmy tej produkcji, że możemy kolejnym pokoleniom pokazywać nie tylko komiksy, ale i film - żeby nie było, że tylko Asterix... Może trochę zbyt statycznie, skupiono się na odtworzeniu rysunków, a zabrakło głębi i werwy (niektórzy radzą oglądać na małym ekranie). No i zawiodłem się na dubbingu, bo mam wrażenie, że poza postaciami Mirmiła i Hegemona zabrakło tam charakterystycznych głosów, trochę więcej energii (jak zwykle Jarosław Boberek wymiata). Dodałoby to na pewno życia, podkręciło humor, który troszkę gdzieś umyka. 
Na plus na pewno długość odcinków - z każdej historii jakby wyciśnięto esencję. Szkoda, że nie zaczęto od jakiegoś wprowadzenie do tego świata, ale scenariusza się nie czepiam. Na pewno będę polował na kolejne odcinki, bo choć animacja nie powala, to sentyment mam do tych postaci mam ogromny i z radością będę im towarzyszył.

1 komentarz: